czarno

Drzwi lokalu z grami, co do których programista wyjaśnił, dlaczego nigdy nie wygrasz takie czarne, mroczne z czerwonymi cyferkami – otwarte szeroko, a w zamku klucz tkwi. Na breloku tańczy różowe futerko.

 

Przysadzista matrona mija mnie, cała w twarzową czerń odziana, na wybitnym biuście srebrną nicią wyszyte AC/DC. Krzyczy do telefonu:

– Ubrałam twoją koszulkę, bo to jedyna czarna, a ja dziś muszę czarną!

 

Gnam przez rynek, niby przez furie pędzona, trochę mi się pospało. Pod pręgierzem jakiś zlot nietoperzy, bo że tylu miłośników metalu w tym mieście to akurat nigdy nie uwierzę. Mijam A., z wózkiem przyszła, ładnie jej w czerni, zazwyczaj tęczowo ubrana… Stop. Cofam się kilka kroków, witam się. No tak. Protest. Policja jeszcze nie pozwoliła zacząć. Chwilę plotkujemy, lecę do lekarza, obiecuję wrócić. Chyba mi się śniło. Moje laboratorium przeniesione, obce ludzie wkrąg, szukam innego labu, biegam, wściekam się, potem sobie przypominam o legitce. Przejazd do dziekanatu. Tłum na korytarzu tak na kilka ładnych granatów, że niby ciężarówkę wpuszczą? A skąd, toż to młode, one jeszcze nie wiedzą… Na parapetach pod oknami ulotki w czarnej barwie. W dziekanacie dziki dym, spocone, przemęczone pracownice uwijają się jak mrówki. Obrona prac 6go października, orzeł matematyczny nie jestem, ale to chyba w tym tygodniu, tymczasem studenci nie oddali jeszcze tych prac, nie mają recenzji, a całość trzeba przez program anty-plagiat puścić, łzy I histerie, “Co roku to samo!” syczą przemęczone pracownice. Ulotki leżą.

 

Po wyjściu odkrywam, że leje jak z cebra I kiedy mam na końcu języka soczyste przekleństwo widzę, jak dziewczynę obok mnie ochlapuje mknące bmw. Inni mają gorzej. Na przykład mają bmw zamiast kultury.

2 thoughts on “czarno

    1. dziewczyny w dziekanacie się uwijają – to studenci nie dostarczyli prac. Byłam świadkiem rozmowy, że panna przyniosła podanie o dopuszczenie, na co usłyszała, że jej promotor ją zgłosił jeszcze w czerwcu i ma termin 6go właśnie… tymczasem ta praca jeszcze nie istniała, panna nie tylko nie miała jej wydrukowanej i zgranej do sprawdzenia, ale nie skończyła, bo w wakacje pojechała na wakacje… jakby to ująć – wyraz jej twarzy był bezcenny 😉

      Like

Leave a comment