Hausfrau

na okładce piękna, ruda kobieta . Autorka: Jill Alexander Essbaum. Obwoluta informuje, że jest to poetka, pisarka, laureatka oraz nauczycielka kreatywnego pisania na Uniwersytecie Kalifornijskim. “Glamour” oświadcza, że książka jest wiwsekcją małżeństwa” a także “współczesną Anną Kareniną”.

Po kolei. Jestem spokojnym człowiekiem, zwady nie szukam. Jestem wychowana w Europie, Annę Kareninę czytałam. W całości. Ze zrozumieniem, choć bez szczególnego podziwu. Madam Bovary takoż znalazła się na liście moich lektur. Jestem matką słodkiego niemowlaka a pesel wskazuje, że nieubłaganie zbliża się czas, gdy przejdę w wersję 4.0.

Ten wstęp był konieczny. A teraz do rzeczy. Wyjęcie żywcem z innego dzieła kluczowych momentów nazywam plagiatem, a nie kreatywnym pisaniem. Dodatkowo wskazywanie źródła “inspiracji” to dla mnie nie reklama tylko hucpa. Bezczelna w dodatku. Ale ja z zaściankowej Europy jestem, nie z Kalifornii. Pani nauczycielka, co to pisarką jest i poetką, w dodatku bez zrozumienia chyba czytała Annę Kareninę. Cała ta sytuacja nie mam racji bytu we współczesnym, cywilizowanym świecie. Mój ślubny zażądał kontaktu z autorką, niech zdradzi namiar na swego dealera, albo niech się podzieli. W czym rzecz? Ano proszę mi wskazać, jaka matka trojga małych dzieci ma czas na dwa romanse równocześnie?  Pal sześć romanse, ale jeszcze nauka języka niemieckiego i regularne wizyty u psychoanalityka… przy  braku prawa jazdy… A dodam od siebie, że kiedy kobieta zbliża się do 40 to ciało nie regeneruje się cudownie po ciąży i porodzie. Owszem, przy pomocy zabójczych diet, treningów i skalpela. Ale o tym nie ma ani słowa. Dlaczego nie budzi to mich zastrzeżeń u hrabiego Tołstoja? Może dlatego, że Anna Karenina miała zastępy służby? Była młodsza i nie pokazywała się kochankowi nago, jeno w wymyślnych toaletach. Więcej tego, nie mam czasu wyliczać. Tylko dodam, że niezależnie od tego, jak się matka prowadzi, czy cierpi na depresję czy wręcz przeciwnie – śmierć dziecka jest tragedią i może prowadzić do samobójstwa. Jaki jest sens kierowania apelu do czytelników, by udali się po pomoc, gdy poczują się źle jak Anna? Tym bardziej, że pani psychoanalityk z książki jest bardzo słabo przygotowana do wykonywania zawodu.

ps zapomniałam dodać, że na obwolucie, w krótkiej notce o autorce zawarto zdanie, iż mieszka ona z pięcioma kotami. I jak tu nie ufać stereotypom?

2 thoughts on “Hausfrau

    1. acha… a główna bohaterka jest którąś z Muz czy nimf, bo się nie starzeje ale i nie uczy 😉 taki zastój w rozwoju.

      Like

Leave a Reply

Please log in using one of these methods to post your comment:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s