naleśniki, beszamel, a nawet farsz z kuraka. Mąż spojrzał na pobojowisko kuchenne. Obczaił mą minę winowajcy.
– Ale że okres znów masz? – zasmucił się. Parsknęłam śmiechem, zadowolona, że prawdziwy powód przypalenia nie przyszedł mu do głowy i nuże wyjaśniać, że ja poczucie humoru to może i mam, lecz jak w towarzystwie zasunie takim pytaniem, to obecne kobiety go zlinczują.
– Wiem. Ale mnie obronisz.
– Niby jak? Ja słaba kobieta jestem, gdzie mnie tam do furii rozwścieczonych…
– Obronisz. Na konwersacjach, jak kazali nam zgadywać sytuacje po twarzach na zdjęciach i zobaczyłem wściekłą kobietę, to powiedziałem, że PMS. I wszystkie pięć kobit na mnie z mordem w oczach. A ja spokojnie uniosłem dłoń – drogie panie, jestem żonaty, ja wiem. I natychmiast się uspokoiły.
Rozmowa zboczyła w kierunku dlaczego to ja nie wiem, że w grupie konwersatoryjnej jest pięć pań i on i przypalony obiad zszedł na plan dalszy. Nadliczbowe filiżanki po kawie wrzuciłam do zmywarki. Oczywiście, że spaliłam, bo malowałam. Powyżej fragment. Wróżki i ćmy, kawa na papierze.
Fajny mąż 😉
LikeLike
no ba – za coś go brałam 😉 znaczy, za poczucie humoru 😉
LikeLike