– To musi boleć. – zawyrokowała. Skoro musi, to się zgodziłam, ja zgodna jednostka jestem.
– Ostatnio nawet myślałam o stworzeniu jakiegoś serwisu dla młodych mam, bo to, w jakim stanie do mnie przychodzą, to jakiś dramat.
– Ale tak się pani tego naogląda, co ciąża i poród i połóg robią z kobiety, że sama nie będzie pani chciała w ciążę zajść.
– Ja już się poważnie zastanawiam.
– Zaraz, przecież pani mąż też jest masażystą i rehabilitantem, to w czym dzieło? Ma pani pomoc natychmiastową.
Rehabilitantka prawie udusiła się ze śmiechu.
– Mąż mi obiecał masaż na urodziny. Minął rok, potem kolejny… A potem znajomi zrobili zrzutę i wysłali mnie do spa, żebym choć na 30 miała ten profesjonalny masaż.
****
– A ty tak na mnie narzekasz! – oburzył się mąż.
Przypominać mu o tej zepsutej żaluzji czy poczekać jeszcze pół roku?
****
– Kobieto, listy zakupów nie wziąłem, wyślij mi zdjęcia. – polecił i się rozłączył. Wysłałąm
– Kobieto, nic nie widać, zrób coś z ostrością.
Ugryzłam się w język i pomiędzy przewijaniem Szatanny a wpychaniem w nią buraczków wysłałam skan.
– Kobieto, czemu tylko jedna strona… a nie, przepraszam. Jak typowa biurwa zrzuciłaś trzy strony w jeden dokument, wszystko czytelne, baw się dobrze z buraczkami, pa.
Obrazić się?