Praca to takie szczególne miejsce

Tam się nie tylko pracuje, tam czasem ludzie wymieniają poglądy. Ślubny raczył powrócić nad wyraz wzburzony i już od progu zakrzyknął, że strasznych rzeczy się dowiedział. Zrzuciwszy odzienie wierzchnie [powiesiłam w szafie, bo ile razy mogę staremu koniowi mówić, że nie mieszka w oborze], tygrysim skokiem dopadł ciepłego obiadu [sam się podgrzał na czas, przysięgam! …nie?] i popijając kawę [tak, sam sobie zrobił, guziczek w maszynie nacisnąć potrafi, wszak to inżynier] rozpoczął dytyramby. A właściwie to odwrotność dytyramb, jak się tak chwilę zastanowić. Do brzegu.
– Wyobraź sobie, facet obraca milionami, właśnie kupił mieszkanie w luksusowej dzielnicy, 200 m kw, trójka dzieci, trzy samochody, młodziutka żona, o 14 lat od niego młodsza, szafę ma pełną szmatek, jeszcze z metkami, bo nigdzie nie wychodzi, ona chciałaby do pracy, jakiejkolwiek, wszak ani dnia nie przepracowała, a on jej udowadnia, że ich nie stać na przedszkola i żłoby i od tego jest matką, by przy dzieciach robić, no przecież on jej nie żałuje, on jej pomaga, wszak co dnia godzinę wieczorem bawi się z dziećmi, a w weekend to nawet dwie, jak kumpele chciały ją na miasto wyciągnąć – nie dzwoniły, esy pisały – to dnia następnego wezwał do siebie jedną i powiedział, że nie życzy sobie, by mu życie rodzinne rozbijała i jak jego żona ma wolne dwie godziny w weekend to wtedy może wyjść, potwór normalnie, świnia nieoskrobana, a jak żona złamała nogę, z przemieszczeniem, to biednej kobiecie w ramach pomocy przywiózł teściów, znaczy jej teściów a swoich rodziców i ona połamana jeszcze teściowej usługiwała, aż się odważyła wydukać, że daje radę i nie potrzebuje pomocy…. rozumiesz? Szafa kiecek z metkami od topowych stylistów i ona nigdy tego nie ubierze!
– Acha.
– O co ci chodzi?
– Nooo… nie mam sukienek, to prawda…. i dzięki bogom zapomnianym nie mamy 200 metrów, bo chyba bym się zastrzeliła. Może być z procy.
– Ależ ja ci pomagam!
– Ależ ja nie mówię, że nie.
Od słowa do słowa chłop się dowiedział, że rzucone w piątek o 21, gdzie człowiek na facjatę pada z wyczerpania “Idź sobie na miasto, odpocznij” nie jest szczególnym aktem łaski.
Więc zabrał Żabę i pojechał do teściów.
To pomalowałam laleczki, żeby zobaczyć, co można zakombinować. I do biblioteki poszłam. Na obiad miałam zimną pizzę. Może kwiatki podlać? Tylko czasu mało, bo jeszcze dziobię wzór na matrioszkę…. a w tle wybrzmiewa Beth Hart i jej “Black Coffee” 😉

playing with colours małe

playing with colours 2 małe

playing with colours green field małe

playing with colours red cape małe

playng with colours blue sky małe

 

3 thoughts on “Praca to takie szczególne miejsce

  1. Tą szafą pełna szmatek z metakami, to bym się zaniepokoiła, bo niby skąd to może o takich rzeczach wiedzieć gość płci męskiej? 😉 Wszak my, kobiety, lubimy się chwalić takimi rzeczami, ale tylko przed kobietami.

    Wiesz, co mi się najbardziej podoba w Twoich laleczkach, ich skromne spojrzenia.

    Like

    1. W imieniu laleczek dziękuję, one ćwiczą to spojrzenie niby gejsze – pilnie i z uporem … A co do szafy – mam wrażenie, że młodsze pokolenia kobiet jakoś zatraciły wielowiekową mądrość, że mężczyznom nie mówi- nie pokazuje się wszystkiego. Stały się niczym Amerykanki – bezpośrednie i bez wdzięku 😉

      Like

  2. Uśmiałam się szczerze przy czytaniu o powrocie męża z pracy 😀 o przepraszam, ślubnego:D:) piękno tkwi w prostocie 🙂 każda ma w sobie mnóstwo tajemniczości 🙂

    Like

Leave a Reply

Please log in using one of these methods to post your comment:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s