Nikt nie zapisał tego dnia kredą w kominie, jacy to ludzie jednak ślepi. Fakt, urody był wielce nienachalnej. I tak cichutko sobie dziobał w Robocie. A potem ktoś podsłuchał, jak on rozmawiał przed telefon. Raz i drugi. Lotem błyskawicy wieść obiegła biuro i wszyscy milkli, by posłuchać. Rozmawiał z akwizytorami tak, że pod koniec rozmowy to on mógł im sprzedać te garnki za 5 tys, a oni byli wdzięczni. Architekci po raz pierwszy w karierze przyznawali, że to oni zawalili – i przedłużali termin. [nie, nie przepraszali, nawet cud ma swe granice 😉 ]. Któregoś poranka zjawiskowa koleżanka usiadła naprzeciw i spytała go:
“Słuchaj, na wszystkich masz jakiś sposób, to co radzisz na tych z kociej wiary?”
“Na kogo ???” to było przed pierwszą kawą, a koleżanka była zjawiskowa, więc wybaczmy brak błyskotliwości.
“Kocia wiara, no, wiesz, świadkowie Jehowy”
“A. Ale widzisz – JA jestem świadkiem Jehowy”
Zjawiskowość koleżanki przybladła.
Acha – popełniłam puzderko, bo lubię secesję, to inspirowane silnie. Czego nie lubię w secesji, to figura kobiety – choćbym się wściekła, to się nie wpasuję, jak zresztą większość współczesnych kobiet. Ech, ten brak gorsetu 😉 Więc pudełko jest w kwiatki i tyle.
Świadkowie Jehowy rzeczywiście mają “gadane”, więc to wiele tłumaczy… 😉
LikeLike
Wiedziałam, że taka będzie pointa. Tzn. że on tak odpowie. Jakie to ważne, żeby dobrze przemyśleć pytanie i jego ewentualne konsekwencje.
W sumie zjawiskowej utarł nosa.
Niechcący.
Ale celnie.
I dobrze.
LikeLike
Wow, puzdereczko przecudnej urody. 😀
Kiedyś pracowałam z kobietą należącą do Świadków Jehowy, co wyszło na jaw podczas firmowej kolacji wigilijnej. Nigdy nikogo nie nagabywała w temacie religii, ale w początkowym okresie swej pracy trzymała na biurku kilka numerów “Strażnicy”. Po tym, jak została wezwana do szefa, gazetki zniknęły. Któregoś dnia był próbny alarm przeciwpożarowy i musieliśmy wyjść przed budynek firmy. Zagadałam do niej, że chętnie porozmawiałabym z nią na temat religii. Po pracy zaprosiła mnie do siebie na herbatkę. Jedna rozmowa wystarczyła, abym się zorientowała, że ona zna jedynie niektóre urywki z Biblii, a w ogóle posługuje się jakąś inną jej wersją. Nie wiem czy to ta rozmowa, w której co argument zbijałam ją z tropu, czy też inne względy, niebawem zwolniła się z firmy, nie podając przyczyny. Od tamtej pory minęło wiele lat. ŚJ zaczęli się pojawiać na moim osiedlu. Byli dość natarczywi, ale zawsze grzecznie dziękowałam im odmawiając rozmowy. Skądinąd wiedziałam, że kiedy się do nich zwraca w sposób niegrzeczny, agresywny, to jest dla nich budujące, bo wierzą, że muszą być prześladowani, za co w przyszłości zostaną nagrodzeni. Któregoś dnia wszystko się skończyło, aż tu w zeszłym roku zadzwonił domofon, męski głos zapytał, czy nie dziwi mnie, że na świecie trwają wojny. Wariat jakiś – pomyślałam, ale coś mnie tknęło i zapytałam, czy jest Świadkiem Jehowy. Odpowiedział wymijający, że jest badaczek Pisma Świętego. Z trudem utrzymując powagę odpowiedziałam: to katolicki dom, odstąp szatanie. Pobiegłam szybko na balkon, aby zobaczyć tę personę. Ujrzałam młodego faceta z kilkuletnim dzieckiem. Zdziwiłam się, bo chadzają dwójkami (2 osoby dorosłe). Później od sąsiadki dowiedziałam się, że to jednak był ŚJ. Wpuściła go z ciekawości do domu, a on chciał jej p o ż y c z y ć kilka numerów “Strażnicy”, które miał odebrać za następną wizytą.
LikeLike
A wiesz, że znajoma Angielka, jak zamieszkała w Polsce, to się ciężko zdziwiła, że mamy tylko jeden przekład Biblii? U nich jest ponoć więcej i dyskutują o różnicach. Biorąc pod uwagę, że trzymamy w ręku tłumaczenie tłumaczenia z tłumaczenia – tak, myślę, że SJ mają inny przekład – ale nie autoryzowany przez KK. Tak, ci, którzy chodzą po domach zdają się znać na pamięć kilka urywków, bez głębszych przemyśleń. U nas po domach zresztą już nie chodzą, może to nie było zbyt bezpieczne. Stoją ze standami z gazetkami, za rogiem jednym czy drugim rynku. I znałam kiedyś całą rodzinę tego wyznania – oni oboje nauczyciele akademiccy, ona nawet przez jakiś czas kierowniczką katedry była. Nie narzucali się. Inteligencji nie sposób im odmówić. Może po domach chodzą ci, co dopiero zaczynają, a kiedy awansują i pogłębią wiedzę, to są z tego zwalniani? Szkoda, że wtedy nie spytałam!
LikeLike
Zawsze mi smuto, gdy widzę, że chodzą z małymi dziećmi. Maluchy na pewno wielu przykrości muszą się nasłuchać. Czasami widzę taką parkę z czterolatkiem. Nie wpuszczają ich, więc stoją i stoją na tym mrozie… 😦
LikeLike
W życiu nie widziałam ich z dziećmi, ale może coś jest na rzeczy, skoro jesteś drugą wskazującą na takie zachowanie? Biedne szkraby, co one mają do tego?
LikeLike
Przyznam ci się, że mój śp. dziadek był Świadkiem Jehowy, i gdy odwiedzałam go, będąc dzieckiem to też ze dwa razy zabrał mnie na taką “domówkę” 😀
Sam fakt słabo kojarzę, ale pamiętam, że mama zrobiła mu awanturę.
A w ogóle to był spoko gość, o wielkim sercu, więc nawet się na niego nie gniewałam.
Znikają tu u ciebie moje komentarze. Te co dopisuję pod kimś, to są, ale tych osobnych już nie ma:(
Ale ja się nie poddam bez walki 😀
LikeLike
Ojoj… to wpadeczka…
Uwielbiam secesję! W muzeum Muchy w Pradze mogłabym spędzić pół życia 😉
LikeLike