Pozycja od Gosi 🙂
Miękka okładka, straszy na niej fragment obrazu Klimta, trudno, odporna jestem.
Autor jest profesorem psychiatrii, autorytetem w dziedzinie psychoterapii grupowej etc. Strach się bać. Tymczasem…
…tymczasem książka sama się wręcz czytała, duszna atmosfera Wiednia zazeszłego stulecia, dwie osobistości zderzone – wielki filozof i wielki lekarz – opowieść toczy się w niedopowiedzeniach i snach, w zasadzie nic się nie wydarzyło, ale opowieść niezwykła, interesująca.
Bo czasem nawet najlepszy psychoanalityk, to za mało 😉
Dla mnie świetna pozycja, ale to może wynikać z tego, że pamiętam zdjęcie, gdzie panna Lou dzierżyła bacik 😉 Dla miłośników, bo wielkość nie została “odbrązowiona”. Język elegancki, wydarzenia prawdopodobne, kryzysy standardowe, sama przyjemność.
Straszy? Klimt rządzi 🙂
Zaintrygowałaś mnie tą książką… A “Kiedy Nietzsche szlochał” brzmi trochę jak “Niemiec płakał jak sprzedawał” 😀
LikeLike
Po lekturze biografii – nie, Klimt nie rządzi. Bardzo przykre podejście do kobiet, I nie interesuje mnie, że “miał ciężkie dzieciństwo” oraz “wspaniały talent i wizjoner”. A obrazy zawsze jakieś takie przytłaczające 😉 A książkę z tytułu polecam, niecodzienna. Biografii Klimta nie polecam, bo obrazy mogą się przestać podobać 😉
LikeLike
Acha, czyli facet z kompleksami…W takim razie jego biografia powinna nosić tytuł “Kiedy Freud płakał” 😉
LikeLike