“Mówiąc inaczej” Paulina Mikuła

Recenzja: NIE.
Uzasadnienie: Nazwisko autorki nic mi nie mówiło. W Wymianie Książkowej pozycja pojawiła się kilka razy i znikała natychmiast. Nie udało mi się polowanie. Nos zwiesiłam na kwintę. Trudno. Dla pewności potruchtałam do biblioteki. Książka stała spokojnie na półce. Nikt się o nią nie bił. Już wtedy powinnam ujrzeć czerwone światełko. W końcu to dwa różne targety – blogerzy a czytelnicy biblioteczni…
Piękna okładka. Piękna dziewczyna. Zakładam, że na vlogu jest charyzmatyczną osobowością, a jej kanał ma wielu subskrybentów. Nie przekonam się o tym. Nie sprawdzę. Książka skutecznie mnie zniechęciła.
Nie jest prawdą, że nałogowo czytam i słucham profesora Bralczyka czy Miodka. Nie jest mi też wiadomym, jakobym była straszną konserwatystką językową. Jeśli obok brodatych starców seksowna dziewczyna chce się zajmować językiem polskim – uważam, że to super sprawa, może kogoś nawróci.
Skąd zatem “NIE”?
Otóż to nie jest książka o języku polskim. To autopromocja. Nie jest to grzech śmiertelny. Obawiam się, że czas przejść do rzeczy. To kwestia gustu. W złym guście jest wyśmiewanie ludzi, dla których ‘motocykl’ to nie to samo, co ‘motor’. Pomijam uwagi o napinaniu się i pękających wdziankach. Uzasadnienie, że większość obywateli nie widzi różnicy, zatem ona, pani filolog, czuje się usprawiedliwiona – tak, właśnie takie było uzasadnienie – to jest w złym guście. Ciekawe zatem, że broni ‘chuja’ pisanego przez ‘ch’ – skoro większość napisów na murach wygląda zgoła inaczej. I tak jest przez całą książkę. Pani filolog uważa, że będzie pisała ‘PS.’ – ponieważ tam powinna być pauza do namysłu. I tak się pani filolog bardziej podoba. A kto uważa inaczej – nich przyśle opinię językoznawców.
Oczywiście, z przyjemnością przypomniałabym sobie zasady ‘wzorcowego polskiego’. Chwila namysłu, co to? Zapewne coś w rodzaju literackiej polszczyzny, ale trudno dociec, ponieważ przeciwstawione jest nie tylko językowi potocznemu, ale i formalnemu. Zatem moje przypominanie – jakże potrzebne – nie doszło do skutku. Za sprawą osobowości autorki. Podkreśla ona swe prawo do emocjonalności, autentyczności…

[ Całość wygląda tak – jakbym będąc tancerką flamenco odmówiła klaskania na zajęciach latino. Ponieważ nie w tym momencie, nie w tym rytmie, nie w ten sposób. A w zasadzie to folk i wieś. Nie tak się klaszcze. Ja wiem lepiej, bo ja tańczyłam flamenco.
– Czemu nie klaszczesz? – Johnny.
– Bo mnie odcinek piersiowy boli. Nie podniosę ramion. – ja, była tancerka flamenco
– Było dziecka nie tuczyć, to nie dźwigałabyś tylu kilogramów.
– Od dziecka wara. Zakwasy mam, bo uparłam się, że na falkę nałożę popy i locki.
– I co?
– No jak to, co? Nadal się upieram. Nie mówiłam, że w tym wcieleniu mi się uda.]
Nie mam za złe autorce, że dobitnie podkreśla własne zdanie na każdej stronie. Po prostu nie zgadzam się z większością jej poglądów. Nie widzę powodu, by celebrytów traktować ulgowo, nie podoba mi się wzrost wulgaryzmów w języku potocznym. Co więcej – badania, które autorka przytacza – jakoby osoby przeklinające dłużej wytrzymywały ból – otóż te badania miały ciąg dalszy. I długoterminowe badania dały odwrotne wnioski. Jeśli ktoś nawyknie do przekleństw – to przestają one być panaceum na ból. Dopuszczenie niechlujstwa językowego do wypowiedzi publicznych zaniża poziom języka. Potem są źle zredagowane gazety, książki – a na koniec zdziwienie, że obywatele posługują się jakimiś błędnymi szyframi.
Jak na tak szczupłą pozycję – sporo miałam zarzutów. Było tego więcej, tylko notatek nie robiłam. Opowieść, jak to ludzie są matołkami, haha, nie znają związków frazeologicznych czy przysłów. Tymczasem większość naprawdę wie, że ‘komu w drogę, temu czas’ – ale przecież można się pobawić i zrobić ‘temu trampki’, ‘temu polej’, moje ulubione to ‘temu kopa’, ale dla dziecka przerobiłam na ‘temu papa’.
Spodziewałam się fajerwerków. Albo przynajmniej solidnej porcji wiedzy.
Poszukam, może będzie coś Bralczyka. Choć raczej będę musiała ustawić się w kolejce.

mikula

8 thoughts on ““Mówiąc inaczej” Paulina Mikuła

  1. Książki nie czytałam i raczej nie mam tego w planach, właśnie dlatego, że zdarzyło mi się obejrzeć kilka odcinków na kanale Pauliny. Sam pomysł, by w lekki i zabawny sposób przybliżać internautom zasady języka polskiego jest wprost rewelacyjny. Niestety autorka zachowuje się w sposób dość pretensjonalny, przerysowany, a jej sposób bycia bywa drażniący – to jednak bym pominęła, gdyby właśnie nie to, o czym piszesz. Jej odcinki mają schemat: dostałam głupie pytanie – no w sumie może nie takie głupie, bo nie znam odpowiedzi – ale sprawdziłam i już wiem! ha! – no więc wg źródeł jest tak i tak – ale przecież to bzdura, ja myślę, że powinno się mówić inaczej…
    Oczywiście, dobrze mieć dystans do zasad słownikowych, bo język jest żywy, zmienia się, no i poza tym czemu się nim nie pobawić. Ale jeśli specjalista w danej dziedzinie, chcący nauczyć rodaków poprawnej polszczyzny sam klnie, przekręca słowa albo świadomie popełnia językowe błędy… to ja dziękuję, zmieniam kanał. 😉

    Like

  2. Zgadzam się z tobą całkowicie. Książki nie czytałam, o autorce nie słyszałam, ale mam już pewien zarys i już czuję się rozdrażniona. 🙂
    Mieliśmy na studiach taką panią profesor, bardzo znaną w lokalnych kręgach, więc nie podam nawet inicjałów. Autorytet. Ona z kolei stosowała metodę wpajania kultury języka przez obrażanie naszej grupy jako całości i każdego pojedynczego studenta. Uważała, że wulgaryzmy wzbogacają język, tak jak zapożyczenia z angielskiego, koślawo i nieudolnie przerabiane na polszczyznę. Rozpływała się w zachwytach nad niechlujnym młodzieżowym slangiem. Tego już zdzierżyć nie mogłam. Jedyne słuszne pomoce dydaktyczne to były książki jej autorstwa. Gdy na egzaminie mieliśmy wygłosić przemowę, broniącą jakiegoś zagadnienia, to jeśli ona się z tym nie zgadzała – w ogóle nie dopuszczała do głosu.

    Like

    1. Mam takie dziwne wrażenie, że jeśli jedyne, co masz do sprzedania, to wiedza o języku ojczystym – to na dzisiejsze czasy jest to mało. Taka Dita czy Red Lipstic Monster – też popełniły poradniki. Ale przekazywały wiedzę i szanowały czytelniczki. Mimo, że tak na oko to czytają to zupełnie inne kobiety, niż panią Mikułe. Red Lipstic nie wyśmiewa złych makijaży – tylko na zdjęciach dokładnie obrazuje błędy, Dita, choć jest ‘tylko’ tancerką burlesque – nie traktuje nikogo z góry. Może chodzi o świadomość własnej wartości? Nie mają kompleksów – nie muszą się wyżywać na innych? Poważnie – lepiej się czułam czytając Red Lipstic, choć jej kanału też nie lubię oglądać. Dziwne zjawiska psychologiczne 😉 People are strange… 😉

      Like

  3. Nie znam ani jednej, ani drugiej. Przypuszczam, że prędzej może je kojarzyć moja córka najstarsza. Ale wierzę, że tak jest jak mówisz.
    Gdy jakaś dziunia bierze się za “mądre” rzeczy, to przypomina mi się lista paradoksów w amerykańskich filmach – pojawia się seksowna blondyna po dwudziestce i już wiemy, że okaże się sławnym fizykiem jądrowym hahaha!

    Like

Leave a Reply

Please log in using one of these methods to post your comment:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s