“Pasieka Dredziarza” Ewa i Paweł Piątek

Cztery Laleczki [4/5]

Lekki język, piękny temat, urokliwe zdjęcia. Dodatkowy bonus za sentyment do Wrocławia. Otóż pan Dredziarz to jeden z grajków-bębniarzy z przejścia świdnickiego. Wieki temu, młodym podlotkiem będąc, uwielbiałam tę muzykę, te rytmy – byli zawsze i poprawiali dzień. Nie ma przejścia i nie ma grajków. Zostały wspomnienia.

Oprócz sentymentu do bębnów Dredziarz charakteryzuje się ogromną pasją – do pszczółek. Jakbym widziała mojego wujka. Tego, który dał mi pszczółkę do głaskania. Pszczółki są rewelacyjne, jak mają humor i dają się pogłaskać – ale lepiej nie róbcie tego bez wsparcia pszczelarza.

Książka rewelacyjna. Pasja pszczelarza wyziera z każdego akapitu. Całość zgrabnie podporządkowana rytmowi pracy przy pasiece. Wplecione wspomnienia – nie tylko Wrocław, nie tylko bębny. Jeszcze budowanie domu z ruiny, jeszcze układanie dachu. Pochwała natury, miodu, symbiozy.

Za co odjęta laleczka? Za rozdziały ‘z perspektywy kobiecej’. Owszem, rozumiem, że jak pasieka, to ma być o pszczółkach i drodze do własnej pasieki. Ale na mój gust żona stanęła za bardzo w cieniu męża, nie wykorzystała własnych wspomnień i własnych anegdot. Bo dowcip polega na tym, że całość redagowała pani Ewa. A rozdziały ‘z perspektywy pszczelarza’ skrzą się humorem, gdy tymczasem do ‘jej’ rozdziałów wkradła się dziwna nuta. Może powinna powstać książka “Żona Pszczelarza”? A może się czepiam, bo pszczółki lubię głaskać, a sałatka z jarmużu to dla mnie synonim katorgi… Może tak być. Pomijając przepisy z jarmużem w roli głównej – pozycja zawiera również porady praktyczne. Jasne, nigdy nie skorzystam z informacji, jak złapać rój ani jak dokarmiać pszczółki. Znam swoje ograniczenia, wiem, że jakby mi przyszło wyjąć ramkę to na widok słodkich małych pszczółek – wyglądających dokładnie jak robaczki – zemdlałabym na miejscu. Ale poczytać sobie mogę! I polecam lekturę wszystkim – w końcu nikt tego jarmużu na siłę jeść czytelnikom nie każe 😉

pasieka

pasieka2

PS Mają takoż stronkę i bloga, miodu nie zakupiłam, więc nie dam głowy za smak. [Wujek żyje, choć po 4 zawałach, więc miód w rodzinie jest. Pyłku nie ma. Jak Dredziarz będzie sprzedawał pyłek, to pewnie się zaopatrzę] i tu ich stronka -> KLIK

PSS A w ramach wspomnień o pszczółkach – na rewersie kolczyków ze skarabeuszami pojawiły się pszczółki. Skarabeusze nie miały już wyboru i też się zazłociły.

pszczółki

pszczółkaL

pszczółkaP

 

31 thoughts on ““Pasieka Dredziarza” Ewa i Paweł Piątek

    1. Nie ma w takim kształcie. Jest górą. W dole jakieś coś – nie wiem co, artystyczne, przeszklone, ludzie się przechadzają i nudzą, udają, że pracują, czyli jakaś budżetówka – i wąskie przejście obok, bez zjazdu dla wózków, bez akustyki, szaro i pusto.

      Like

      1. Za czasów studenckich Konrad chadzał pod Świdnicką z dworca na szybkie piwo.
        Za czasów roku 200x Konrad chadzał pod Świdnicką służbowo
        Dzisiaj Konrad dostał zaproszenie do Wrocka na integrację. Za późno, nie da rady.
        Następnym razem zwizytuje te wszystkie zmiany.
        Co to się porobiło… Świdnicka górą ???

        Like

      2. I w życiu nie zdążysz, podzielone chyba na trzy światła, stajesz jak idyota ciężki pośrodku… Dlatego było dołem, bo ruch ludzki był spory, to oczywiste… no więc za mało oczywiste dla włodarzy. Polecam omijać, co się masz denerwować.

        Like

      3. To już nie jest ten Wrocław co Konrad pamięta 😦
        A przejście pod JPII nadal jest ? Parę razy Konrad wracał tamtędy do siebie po spożyciu póóóóźno w noc i napotykał dziewoje niemogące dać sobie radę z walizami/rowerami. Konrad miał dobre serce i pomagał.
        Piękne czasy 🙂

        Like

  1. Skąd Ty wzięłaś taką książkę? Już sam tytuł elektryzuje:)
    Ja do pszczół mam dystans. Odkąd udziabała mnie gdy byłam dzieckiem i spuchłam jak quasimodo, trzymam się z rezerwą;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    Like

    1. Z regału “Nowości” – bo jak jestem z dzieciem, to tylko do tego regału w bibliotece dojadę, potem jest za wąsko 😉 Wujek zawsze powtarzał, że pszczółki żądlą tylko tych, którzy się boją… co nie do końca się zgadza, bo pod koniec sezonu, to on jest najbardziej pożądlony, a że ma uczulenie – to kończy się szpitalem… Może też masz uczulenie? To uwaga z kosmetykami na miodzie i pochodnymi 😉 A książka świetna 🙂

      Like

  2. W Warszawie są pasieki na dachach, coś ok tysiąca, min, na Pałacu Kultury i Nauki. więc i ja mogłabym takową założyć, ale jednak pozostanę przy słoiczku miodu, zakupionego od pszczelarza. 😉

    Like

    1. Wiem, że są, ale sama bym się nie odważyła na założenie takowej. Po pierwsze – jesteś odpowiedzialny na zwierzę, pies, kot, pszczoły – nie jestem pewne, czy jakiekolwiek oc w życiu prywatnym pokryje koszty, gdy rój ucieknie i pogryzie kogoś, na przykład małe dziecko – a na oc rolników się mieszczuch nie załapie z tego, co pamiętam. I secundo – niby z czego robią miód? Z tego, co znajdą… naprawdę roślinność w miastach taka czysta, by z niej miód robić 😉 ? Więc lepiej z pasieki z czystych terenów, popieram :)))

      Like

  3. W okolicy PKiN powietrze nie jest krystalicznie czyste to fakt, ale istnieje ogród botaniczny, wielki park Łazienki Królewskie, tam naprawdę jest czym oddychać. Od PKiN będzie tam 2 km z hakiem, to dla pszczoły żadna trudność.

    Like

      1. Co tam pszczoły, os ci u nas dostatek. Zeszłego lata uwijały sobie gniazda na budynku, w którym mieszkam. Te to są cholery natrętne. Na szczęście, po remoncie, nie musimy się ich obawiać.

        Like

      2. Poważnie? U nas praktycznie nie ma owadów latających, ani komarów, ani os, nic. Może dlatego, że wkoło trochę mało zieleni, a komary są pryskane… A jakby tak wezwać straż pożarną? Bo do szerszeni kiedyś sąsiad wzywał, w sensie nie w mieście, tylko na wsi mieszkający i przyjechali. To może to os też by przybyli?

        Like

      3. U nas zieleni jeszcze sporo, mimo systematycznej wycinki starych okazów. I dobrze, bo mieszkam nieopodal bardzo ruchliwej ulicy. Co do komarów nie wlatują do domu, pilnuje tego geranium. Nawet muchy padają. Od usuwania gniazd uciążliwych owadów jest u nas ADM. Wystarczy ustalić gdzie koczują.

        Like

  4. Kiedyś miałam dredów kilka. Na całą głowę się nie odważyłam.
    Miód lubię. Nawet bardzo. Czym ciemniejszy, tym lepszy! Pamiętam też fiasko miodu rzepakowego – to było paskudne!
    Kolczyki cool – nie wpadłabym na taki pomysł. Inspiracja była zacna najwyraźniej 🙂
    PS. Nigdy nie próbowałam jarmużu, sama nazwa mnie przeraża…

    Like

    1. Mnie gryczany nie do końca smakował, choć najciemniejszy.
      Owszem, inspiracja zacną była 🙂
      Nazwa… a wiesz, jak to pachnie?! No więc przez zapach nie wzięłam do ust, bo nie wierzę, że coś, co tak pachnie, może być jadalne.

      Like

Leave a Reply

Please log in using one of these methods to post your comment:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s