…gdy system zawodzi albo recenzje 3 dokumentów. Sama nie wiem, ile książek skonsumowałam w szpitalu, nie mam też pojęcia, jak je sklasyfikować, jaki system kodowania przyjąć, by je przybliżyć. Spróbuję krótko i sensownie, a co wyjdzie, to zobaczymy.
Na pierwszy ogień – trzy reportaże, które swą premierę miały jakiś czas temu. Do ciężkich lektur trzeba dorosnąć, [jak twierdzi pewna Wiedźma] dlatego u mnie poślizg.
“Był sobie chłopczyk” Ewa Winnicka. Chłodna, ascetyczna opowieść o okrutnej zbrodni. Relacje prowadzących śledztwo, emocjonalne opowieści głównych podejrzanych, a potem skazanych, akta sądowe, opinie biegłych. Co mnie uderzyło najbardziej? Policjant prowadzący śledztwo czyta komentarze na forum, ktoś pluje jadem “Psy żebrzą o informacje” – a policjant myśli “Nie musiałyby żebrać, gdybyście wiedzieli, co się u was za ścianą dzieje” – i pomijając biblijne “Czyż jestem stróżem brata mego?” – coś złego dzieje się ze światem, jeśli znika dziecko i nikt tego nie widzi przez dwa lata. Bo dziecko nie zniknęło w buszu czy na krańcu świata, dziecko mieszkało z rodzicami i siostrami w bloku, w mieście, w świecie, gdzie są obowiązkowe szczepienia i wizyty opieki społecznej.
“Czy Bój wybaczy siostrze Bernadetcie” Justyna Kopińska. Z poprzednią pozycją łączy się nie tylko za sprawą tortur, którym poddawano wychowanków, jak by nie patrzeć – dzieci, osoby bezbronne. Prowadzący śledztwo to ten sam policjant. Bo też i teren ten sam. Znów zawiódł system. Przez dekady dzieci były krzywdzone i nikt tego nie widział. Nauczycielki w szkołach, dyrektorki, psychologowie.
“Bieżeństwo 1915 Zapomniani uchodźcy” Aneta Prymaka-Oniszk To już opis koszmaru, co prawda historycznego i zapomnianego, niemniej – ten koszmar odcisnął piętno na setkach i tysiącach. Ludzie wygnani z domów, bo ktoś gdzieś przesunął granicę, całe rodziny pędzone jak bydło w świat, bez celu. I tu promyczek nadziei: Polska nie istniała, ale polscy ziemianie stanęli na wysokości zadania, utworzyli komitety, rozdawali żywność i leki. Była to kropla w morzu potrzeb, ale starali się. Autorka jest wnuczką i prawnuczką bieżańców, jej opowieść jest dość emocjonująca, to nie jest elegancja suchych akt sądowych. Odbiór jest przez to trudniejszy. Wciąż polecam.
A poza tym to słońce świeci, następne pozycje będą lżejsze 🙂
O matko, zbyt duży ładunek emocjonalny. Po pierwszym miałabym dość… Po urodzeniu dzieci coś mi w psyche zostało i ciężko mi się mierzyć z takim typem literatury…
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂
LikeLike
Po urodzeniu więcej się zastanawiam – nad niewydolnością systemu między innymi. Bo na ten przykład sióstr boromeuszek nie sprawdzał nikt – nie podlegały pod ministerstwo ani kuratorium, bo nie były państwowe… Z kolei w pierwszej pozycji – nikt się nie zainteresował, że nie ma dziecka? Kijanka ma niecały miesiąc, a już miałam dwa naloty położnej, poważnie naloty, bo kobita dzwoni i mówi – jestem w pobliżu, będę za kwadrans. A dziecko oglądała ewidentnie pod kątem przemocy, bo zdrowotnie to obejrzy lekarz… Więc jak to wszystko możliwe? Nie ogarniam…
LikeLike
Twój mały Okruszek ma dopiero miesiąc. To życzę siły i radości jednocześnie. I dziękuje za opis Twoich przeczytanych, już sprawdzonych pozycji.
LikeLike
Czasem potrzebna jest taka ciężka lektura bądź filmy, które otwierają nam oczy przed prawdziwością świata. Ja spijam takie rzeczy zawsze, kiedy jest mi źle, dołuję się przy tym, ale też pocieszam. W końcu wszystko, co ludzkie nie jest nam obce.
Ślę pozdrowienia i ściskam!
LikeLike