“Hashtag” Remigiusz Mróz

Agnes leżała na łóżku szpitalnym, poskręcana w “chińskie er-zet”, co w zasadzie jest normalną pozycją, kiedy kobieta-człowiek próbuje jednocześnie wietrzyć bliznę po cesarce, nie urażać “dystrybutorów mleka” i na koniec jeszcze czytać.

Jak człowiek czyta, to nie lubi, by mu przeszkadzać. Ale Agnes wyraz twarzy miała lekko nieobecny, a wzrok czasem wędrował w okolice sufitu. Odważyłam się zatem spytać:

– Nówka Mroza? Dobre?

Spojrzała na mnie, jakbym spadła z czegoś wysokiego. Na głowę. Bez kasku.

– Równie dobrze mogłabym to czytać od końca. Albo to góry nogami.

Z lekka zwątpiłam, bo nie pojęłam, jak można czytać książkę do góry nogami.

Upłynął jakiś czas, wpadł mi w łapki własne “Hashtag”.

Zrozumiałam przestrogę Agnes. I takoż przestrzegam. NIE CZYTAJCIE. Nie warto. Naprawdę. A jak już musicie – to może spróbujcie do góry nogami? Przynajmniej jakiś fun.

9 thoughts on ““Hashtag” Remigiusz Mróz

  1. Słyszałam, że szkoda czasu na niego, że początki miał dobre, a później taśmowo. Nie czytałam żadnej jego pozycji, to nie wiem, na pewno. póki co nie mam na niego czasu.

    Like

  2. Mnie “Hashtag” kojarzy się z wakacjami.
    Czytałam go latem w pociągu do Gdańska (pamiętam dokładnie) i
    przyznam się bez bicia: wciągnęło mnie, nie mogłam się oderwać od lektury.
    Większego doświadczenia z prozą Mroza nie mam, więc się nie podzielę.
    Pozdrawiam 🙂

    Like

Leave a comment