Nie dzwoń rano, bo przysięgam, chlusnę gorzką nienawiścią, trzecią godzinę sprzątam, próbując uśpić wyjące dziecko, wiem, że tego nie wymagasz, ale wiesz, w kuchni to przyklejam się nie tylko do podłogi ale i do blatu i błagam, nie mów mi, że twoja matka, bo do cholery, jak mówią strajkujący nauczyciele, ja nie po to studia robiłam, by szorować kafelki w kuchni, nienawidzę robót domowych, czy ty rozumiesz, że ja tego nienawidzę, że całe życie miałam zamiar zarobić tyle, by kupić sobie pracę jakiejś innej osoby, bym nie musiała robić tego, co kwasem przeszłości, że przecież my wszystkie, od prababki, na dwa, trzy etaty, ale w końcu to ja brzydzę się gotować w tej kuchni, więc to ja wyniosę te trzy wory śmieci, nieważne, że poprawiając makijaż przed wyniesieniem śmieci czuję się jak copy of a copy of a copy, nieważne, że kiedyś przewodziłam całemu klanowi Tremere, to było dawniej niż dawno, teraz to ja już tylko shadow of a shadow of a shadow… Nie dzwoń rano, bo budzisz mi dziecko, a ja próbuję doprowadzić to mieszkanie do stanu używalności, bo nigdy nie raczysz ze starszą posprzątać, zbieram wasze ciuchy, zabawki, jak ta nieszczęśnica z 1985, tylko, że ona jeszcze wygląda jak człowiek, a ja jest tylko the copy of the copy… Nie dzwoń, nie chcę, rozumiesz nie chcę rozmawiać o pogodzie, słońcu i może byśmy jeszcze działkę wynajęli, żeby były świeże warzywka dla dzieciaczków, doprawdy, mało mamy do roboty, doprawdy, potrzebuję jeszcze ziemi za paznokciami, wiem, że urabiasz się po łokcie, ale jestem tak zmęczona przed 10 rano, że błagam nie dzwoń, bo usłyszysz o słowo za dużo, bo gniew żrącym kwasem zrobi ci krzywdę, nie dzwoń, poczekaj, schowam nienawiść, jak tyle razy uprzednio, pohamuję nazbyt prędkie myśli, nie rzucę się zębami do gardła, tylko daj mi czas, to w końcu moje gardło…
– Cześć, kochanie, nie mogę teraz rozmawiać, zadzwoń później, właśnie się obudziła i muszę zmienić pieluszkę, bo się zapłacze…
Znam to. Jak doskonale znam te czasy z mojego życia…. Słyszę Cię i naprawdę rozumiem…
16 worków śmieci, 3 tygodniowe niemowlę, 15 buteleczek Avente po mleku modyfikowanym, szafki zastawione tak, że już nic się na nich nie zmieści, cały dom to jeden wielki śmietnik, aż cud, że nie zapadłyśmy wtedy ja i moja maleńka córeczka na jakąś malarię. Mój ex – ukochany zajęty nie miał czasu pomóc w ogarnięciu domu, bo i po co? To było ponad 10 lat temu. Od 3 lat wszystko jest inne…. Mimo, że druga córeczka ma już 20 mc, to tym razem wszystko idzie inaczej.
Pozdrawiam Cie cieplutko! I trzymaj się! Jest nas więcej!
LikeLike
Podpisuje się pod każdym słowem. Jak ja to znam! Na szczęście nie aplikuje na perfekcyjną panią domu i nie zamierzam… Jeszcze nadejdzie lepszy czas, wiem o tym! Przeczekaj. Mocno ściskam!
LikeLike
Wiem, jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie… tylko, że ten przebój to starszy ode mnie…
LikeLiked by 1 person
LikeLike
Ależ Ty jesteś klawa babka. Ile tam ikry, odwagi. Ach żałuję, że nigdy taka nie byłam tylko cicha, spolegliwa popierdułka.
LikeLike
… i tak sobie myślę, że to wszystko na jednym oddechu 😁
Rozumiem, ależ Cię rozumiem!!!
LikeLike
No pewnie, że na jednym… bo jak zrobię przerwę to mi się wetnie 😉
LikeLiked by 1 person
Ha ha ha – uwielbiam! 🤗🐔
LikeLiked by 1 person
Nie odbieram telefonów przed 10:00. Nie i już. Świat poczeka. Inni już się nauczyli. Mam swoje zasady i się ich trzymam dla zdrowia psychicznego i właściwych poprawnych relacji;))))
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂
LikeLike
Inni się nauczyli, owszem… ale wiesz, ślubny własny to taki trochę inny inny… on miewa argumenty…
LikeLike
bo ona się zapłacze, czy ty?
Rozumiem, popieram.
(jak mawiają strajkujący nauczyciele :-D)
LikeLike
…któraś z dwu… co za różnica, geny te same, wycie podobne… 😉 [wiem 😉 przeraża mnie, ile kobiet wie, o czym mowa. Feminizm wciąż ma gigantyczne pole do popisu. Może by na jakiś marsz? Przewietrzy się człowiek, tfu, kobieta, wiatr we włosach poczuje…]
LikeLike
Może i marsz, ale najpierw mamy do zaliczenia knajpę Gesslerowej, zapomniałaś? 😛
LikeLike
Pamiętam, pamiętam 😉
LikeLiked by 1 person
Też tak sobie zawsze warczę – nie po to tyle studiowałam, by szczytem moich codziennych osiągnięć miało być latanie ze ścierą. Gdzie to równouprawnienie, ja się pytam?
LikeLike
Cóż – mam wrażenie, że osobiście tu studiowałam dla przyjemności 😉 ale to ja. A równouprawnienie… jakbyśmy były zorganizowane jak Kolumbijki, to już byśmy je miały. Aleśmy są flądry niezorganizowane i tyle 😦 Bo marsze to niczego nie zmienią.
LikeLiked by 1 person