Ona szła i szła czyli czemu nie znoszę opisów oraz o dwóch pozycjach, które mimo tego polecam

Za moich czasów, nie wiem, jak jest teraz, podobno inaczej, obowiązywała żelazna lista lektur obowiązkowych i biada temu, kto niewystarczająco dokładnie zagłębił się w losy bohaterów. Nie wiem, kto tę listę układał, ale nie polonista, to pewne. Sadysta, to też pewne.

W każdym razie chyba w trzeciej klasie trafił się zestaw, który doprowadził mnie do czarnej rozpaczy. Bo przez trzy strony heroina szła przez łąkę i dojść nie mogła, ja już się zastanawiałam, czy jej mapy nie podesłać. I wszystko mi jedno, czy ona jemu wołała „Bogumił!”, czy on był ordynatem, czy ordynusem, wiem, że jak czytałam, że któraś woła „Stefka! Sole! Globus mam” to też ten globus miałam. Nie, że obrzydzeniem napawały mnie rozwlekłe-przewlekłe opisy autorek, choć fakt, kobiety celowały w tej sadystycznej torturze. Ale był też taki, co to umierał przez rozdział chyba, patrzył na pole i umrzeć nie mógł, choć ramionami świat objął… Autor nobla dostał, a jak dla mnie to te wszystkie tomy opisywały tylko zatarg chłopstwa z panem na okoliczność, czy chłopi mogą wchodzić do lasu i niszczyć, jak popadnie, udając, że zbierają drewno na zimę – czy nie mogą. Cała reszta to opisy. Straszne.

To pokrótce mój stosunek do opisów w książkach i tego idiotycznego środka stylistycznego, że jak autor nie potrafi opisać zmagań emocjonalnych bohaterki to każe jej wpatrywać się w chmury burzowe, a ty czytelniku sobie dośpiewaj.

Niemniej, wzięta z zaskoczenia, obrzydzenie do opisów potrafię zawiesić na kołku. I tak oto, mimo opisów, a dokładniej to dzięki nim, polecam:

„Cisza białego miasta” – trudno napisać, że thriller czy kryminał, bo umówmy się, taki sposób zabójstwa jest absolutnie niemożliwy, nieprawdopodobny, idiotyzm goni idiotyzm… Poważnie, sięgnęłam po tę pozycję, by dowiedzieć się, jak za pomocą pszczół można zabić dorosłego człowieka [który nie jest alergikiem, bo to za proste]. Ale opisy gór, miasta, stosunków międzyludzkich [nad wyraz skomplikowanych, autorka się postarała] to absolutne cudeńko. Traktując fabułę w nawiasie i nie przejmując się nią zbytnio – stwierdzam, że lektura bardzo przyjemna. Autorka kocha swe strony rodzinne i potrafi tę miłość przelać na karty powieści. A że gdzieś na marginesie krąży zabójca i wokół jego ścigania i tajemnicy wszystko się kręci… ale za to jakie widoki 😉

„Ogród wieczornych mgieł” – tu z kolei poczułam się dramatyczną ignorantką, bo że Anglicy pierwsi na świecie zbudowali obozy koncentracyjne w czasie wojen burskich – to jeszcze pamiętałam, ale jaki był przebieg owych wojen to już jakby nie do końca. Zresztą historię oglądamy od końca, emerytowana sędzia powraca do ogrodu z czasów młodości. Co przeszła w czasie wojny [japońsko – chińskiej, jesteśmy na Malajach, które właśnie negocjują niepodległość], co stało się z jej rodziną, jaką rolę odegrał w tym wszystkim plantator, ogrodnik, lotnik… to wszystko zaznaczono delikatnie, niby ruchem pędzelka z tuszem – poza fabułą mity, przypowieści, wspomnienia legend i przede wszystkim niesamowite opisy – ogrodu, dżungli, zmieniającego się świata, świątyni, nieba, ludzkiego ciała wreszcie… Oczywiście jest okrucieństwo, przecież partyzanci, wojna, powinność i poświęcenie. Ale w końcu trzeba wrócić do ogrodu i zająć się krzewami. Piękne, nostalgiczne, egzotyczne.

Obie pozycje polecam. Bardzo.

PS Czy ktoś wie, jak się robi ‘notatki na marginesie’ w czytniku? Bo przerywać lekturę za każdym razem, jak chcę coś sprawdzić, to trochę męczące, a z kolei robić listę ręczną w notesie obok to już w ogóle idiotyzm. Żeby tak zaznaczyć, podkreślić i potem móc szybko to miejsce znaleźć…

5 thoughts on “Ona szła i szła czyli czemu nie znoszę opisów oraz o dwóch pozycjach, które mimo tego polecam

  1. Ja używam aplikacji Legimi w czytniku inkbook i tam można zaznaczyć cytat (klikając 2 razy w to samo miejsce na tekście) albo dodać zakładkę do danej strony (włączając menu na dole). Potem można do tego wrócić albo z poziomu strony startowej aplikacji albo czytając ksiazke (z menu na dole a potem to na górze).
    Jako takich notatek chyba nie ma.
    To pewnie zależy od aplikacji, ktorej używasz, ale może masz coś podobnego.

    Like

Leave a Reply

Please log in using one of these methods to post your comment:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s