W windzie

Czasem dialogi są bez sensu. Chyba czasem zmilczeć lepiej. Ale to po czasie mnie nachodzi.

– Mamy nowych sąsiadów. Zamiast Cyganów. Debile jacyś. – stwierdza Chłop z niesmakiem. – Jedziemy, ja z zakupami warzywno – owocowymi i Żabą, on z teczunią i pyta “Panie, na co panu tyle owoców? Zdrowy tryb życia? Huehuehue?” i tak mnie podniósł ciśnienie, że udzieliłem odpowiedzi… “Nie, qwa, będę sobie ściany w kiblu tapetował!” …no to teraz wyjaśnij swojej córce, co to kibel i dlaczego ma mówić toaleta, bo ja jestem zajęty…

Takoż w windzie, syn sąsiadów z dołu wpadł mi w oko, pytam jego ojca:

– O, cekiny, kocham te cekiny, chłopcy też je noszą, a co jest po drugiej stronie?

– Brzydki obrazek. Loluś, pokaż pani brzydki obrazek. – Loluś spełnił polecenie. Zamiast uśmiechniętej buźki pokazał się… hm, to brązowe, w co się na chodnikach wdeptuje, bo to już wiosna.

– Rzeczywiście, brzydki obrazek – stwierdzam z niesmakiem – Dziewczynki takich nie noszą.

– Hania nosi. – koryguje mnie Loluś. Hania to jego siostra. Sąsiad radośnie się wyszczerzył.

3 thoughts on “W windzie

  1. Cekiny…
    Chcę Tamaludze kurtkę zakładać. Ona nie ma cekinów, lekko połyskuje w słońcu. Kolor delikatny, srebrno-złoty, trudno okreslić. Cudna.
    “Co?! Znowu to jarmarczne okrycie? Wygląda jak z odpustu!”
    Nieprawda…

    Like

Leave a Reply

Please log in using one of these methods to post your comment:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s