I będę się tego trzymać, jak pijany płotu. Czy płota? Mimo, iż z najmłodszą, czyli najmniejszą członkinią rodziny jesteśmy na etapie… Na takim etapie, że rozważam różnice między marchewką a cukinią. I te różnice to są zasadniczo takie, że marchewka może i nie ma pestek, ale za to jest bardziej widoczna na suficie, a z kolei pestkami cukinii fajnie się pluje, ale też mniej bolą w estetykę, jak już dotrą do sufitu. Co ja z tym sufitem? Bo ściany, pani hrabino, to jeszcze zdążę umyć, ale z sufitem to jakby za krótka jestem, a boję się wyciągać drabinę.
Zatem – małe jest piękne i szlus. I stąd mini kolczyki z kwiatem wiśni. Czy to jest z całą pewnością wiśnia, to ja się, pani hrabino pokroić nie dam. Może być śliwa, ostatecznie. W każdym razie nie jest to cukinia. Ani marchewka.
A zostały przetestowane w kategorii “Wyplucie na sufit”?
LikeLike
yyyy nie… moja wina, na tę okoliczność nie testowałam XD
LikeLike
😀
LikeLike
Hahaha, już miałam banana na buzi od pierwszych zdań tego wpisu. 😀
Wiesz, ja też zaliczyłam doświadczenie z jedzeniem na suficie… A nie mam dziecka, ale wystarczył imprezowy współlokator… 😀 😀 😀 Na szczęście sam był w stanie posprzątać po sobie na następny dzień, oto ta różnica… 😀
LikeLiked by 1 person
Ano… i nie schodziłaś na zawał, jak próbował wdrapać się na drabinę 😉
LikeLike
Dopluwa do sufitu? Zapisz ją na coś. Gdzie się pluje? W bejsbolu?
LikeLike
Błagam Cię… sufit mam do malowania, a Ty mi o zapisywaniu… do perfekcyjnej pani domu ją zapisze, niech się nauczy sprzątać, co napluła.
LikeLike
Wniosek: z małym dzieckiem to tylko do starego budownictwa.
LikeLike
A może z tego urodzi się jakaś nowa dyscyplina sportowa? 🤔
LikeLike
…a potem kolejna – malowanie sufitu na czas 😉
LikeLiked by 1 person