Że znowu jesień…

…więc po świecie go niesie – śpiewał Zaucha. Dmuchawce, latawce, wiatr – zawodziła Urszula. Zaprzyjaźniona Basieńka ma również przemyślenia jesienne.

Wiatr szarpie włosy, czy tak smakuje wolność? Krótka przerwa między skwarem lata a zimowym smogiem – tylko w ten czas w mieście jest czym oddychać. Kwiaty we włosach potargał wiatr. Dmuchawce rzuciły się do odlotu, chcą dogonić ptaki. Czy to wiatr od morza? Nagły deszcz przemienia lekkie dmuchawce w zmoczone bicze, jeszcze tylko sól i będę modelową flagelantką.

ps kolczyki dostępne:

ArtMadam

RudaKlara

pss Tak, zasuszyłam dmuchawce, może choć jeden uda się zatopić w całości w żywicy

psss a co do wiatru – to wieje jak za cara! I zasadniczo dla mnie nie problem, uwielbiam wiatr – ale wsadź tu człowieku czapkę na 3latkę, która twierdzi, że ona nie potrzebuje, oraz na półroczniaczkę, która nic nie twierdzi, tylko macha 4 kończynami w walce o wolność dla łysego łebka… jeszcze żeby jakieś włosy miała, to bym zrozumiała, że fryzury nie chce psuć… kobiety, psiakrew. Problem od kołyski aż do końca 😉

4 thoughts on “Że znowu jesień…

  1. A Tamaluga uwielbiała wszelkie nakrycia łebka, od zarania. Taka jest “inna”. A wiesz, że chyba twoj pierwszy komentarz u mnie dotyczył Tamalugowego łebka? Jak mi się udaje jej kiteczkę zrobić czy coś takiego… Pamiętasz?

    Like

Leave a comment