Freya dzwoni…

…w sumie coraz rzadziej ludzie do mnie dzwonią, zatem odbieram.

– Kochana, rąk mi już brak, wrzucam cię na głośnik, więc mów wyraźnie…- zastrzegam.

– A co, Żaba już powtarza?

– Żaba może nie, ale Ropuch to z pewnością.

– Acha. Czyli nie Książę. Słuchaj, co dostałaś od swojego pod choinkę? Bo wiesz, ja dostałam żelazko…

– O, a fajne?

– Jakie ma znaczenie, czy fajne??? Żelazko. Pod choinkę. Ale jak musisz wiedzieć, to fajne. Na parę.

– O, super, w pionie czy w poziomie?

– W poziomie, ja tu mam takie hektary, że nie muszę w pionie. Ale obczaj – ŻELAZKO. A ty co dostałaś?

– …nie pamiętam.

No bo jak tu się przyznać, że kupon na godzinny sen bez przerywania? I że już zrealizowałam?

13 thoughts on “Freya dzwoni…

  1. perspektywa, bezcenne – z mojej perspektywy, tej co od lat nie dostawała prezentu, pudełko domowych pierników było w tym roku bezcenne 😉

    Like

  2. Ale jeśli taki kupon był mega potrzebny, to przecież Książę trafił idealnie w prezent, nie ma się co wstydzić 😉
    Poza tym niektórzy nie robią sobie prezentów, nie kręcą ich święta, też tak miałam przez długi czas. A potem jednak zatęskniłam za choinka i prezentami 😁

    Like

    1. Choinkę wymusiło przedszkole- przez miesiąc uczyli kolęd i objaśniali, że będzie choinka i prezenty… A za rok totalny hand core bo czterolatki mają religie… Przedszkole państwowe, zaznaczam. Intryguje mnie czemu nie fizykę jądrowa albo nie literaturę średniowiecza…

      Like

Leave a Reply

Please log in using one of these methods to post your comment:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s