Razu któregoś Książę Małżonek przyniósł mi roślinkę, celem zasuszenia i dalszej obróbki. Ładna była, ślicznie się zasuszyła, cudnie wygląda w żywicy. Dowód poniżej. Spokoju mi jednak nie dawał radosny uśmieszek Książęcia mego, zapytałam więc nieśmiało, cóż to za roślinność…
– A już myślałem, że nigdy nie zapytasz! Toć to CHMIEL!!!
Zatem – kula z chmielem, idealna dla dziewczyny browarnika 😉
Ooooo, oczka mi się zaświeciły!!!!
LikeLike
Że do chmielu niby?
LikeLike
Do całokształtu 🙂
LikeLike
O, zaiste cudny ten chmiel 🙂
LikeLiked by 2 people
A dziękuję 🙂
LikeLike
To w sumie jakby dla mnie, bo Konkubent piwsko swe robi.
LikeLiked by 1 person
A lambika Ci zrobił? Bo mój obiecuje i wychodzi jak zwykle…
LikeLiked by 1 person
Nie lubię piwa… Ja jestem koneserką wiśniówki, albo od czasu do czasu potrę butelkę z ginem w środku 😉
LikeLike
Serio? To może usiądź ze swym i opisz mu smak… a dopiero się zdziwisz, jak zrobi… bo mój robi dokładnie dla mnie, żadna inna kobieta tego nie pije, jest gorzkie i zamglone i takie ogólnie niesłychane… a lambik wiśniowy to w zasadzie jak wiśnióweczka, mniam XD
LikeLike
jest cudowna 😉 uwielbiam rośliny,a ta kuleczka to cudooo! zapraszam do siebie również
LikeLike
Ale jakie to piękne wyszło!! Jak bursztyn:)
LikeLike