Jesienne 3D czyli zabawy w czas bez przedszkola…

Przedszkole Żaby stanęło na wysokości zadania. Wysyłają @ zabawy dla zdesperowanych rodziców. Oraz instrukcje. Jak dla debili, za przeproszeniem. Logopeda przypomina, że nie wolno używać określeń sugerujących pracę, bo ćwiczenia logopedyczne to ma być zabawa, wiecie, nie wolno dziecka straszyć ćwiczeniami…. Pani od gimnastyki sugeruje, by rodzice ćwiczyli wraz z dzieckiem, by nie myślało, że robi to za karę… I najlepiej się podczas ćwiczeń uśmiechać… A pani dyrektor rozesłała memorandum, jak rozmawiać z dzieckiem o koronawirusie. Że nie wolno mówić, że dziecko jest “cichym nosicielem”, a już w ogóle nie wolno mówić, że dziecko może być zagrożeniem dla dziadków, bo to sugeruje winę, bo dziecko nie myśli abstrakcyjnie, zatem rodzice muszą stanąć na wysokości zadania i w sposób przystępny… Serio ktoś wpadł na to, by trzylatkowi mówić o “Utajonym nosicielstwie”? SERIO???

Za to pani M, co to się z nią nie rozumiemy wcale, a lubimy jeszcze mnie, rozesłała po prostu zabawy. Chwała jej za to i cześć.

Co prawda sadzenie cebuli było w zamierzeniu zabawą na całe popołudnie – Książę otrzymawszy donicę, dziecię i cebulę, wraz z poleceniem “Zajmij się, bo jak nie poczytam o czymś normalnym, to oszaleję….” – Książę wykonał polecenie w 5 min i spytał, co dalej bo się nudzą…

Jakby ktoś miał liście zasuszone – mam, zawsze mam poukrywane w książkach, mogę nie wiedzieć gdzie, ale mam – to można dziecko wmanewrować w robienie obrazu, bardzo proszę, skończone, Żaba robiła wszystko z wycinaniem zielonego tła włącznie. Sama też cięła taśmę klejącą. ….tak, skończył nam się klej. Gdzieś w okolicach robienia krasnala z rolki papieru toaletowego. Ale nie poszłyśmy po nowy klej, takie jesteśmy dzielne.