Amerykańska komedia klasy B…

…takie przebłyski dnia, żeby nie było, że samą żywicą i miedzią żyję…

…stoję grzecznie w oknie i dyskutuję z sąsiadką, nagle widzę, jak ona blednie, oczy jej z orbit wychodzą, zatem obracam się i widzę… Żabkę. Córeczkę moją ukochaną. Jak długim mopem próbuje zatłuc mola, latającego pod sufitem. I ten mop się przechyla. I upada. Wraz z trzema storczykami z okna. [Żabie nic nie jest].

A potem czekałyśmy z Żabką na Księcia, bo pojechał tylko na 4 h, wyszłam za mąż, zaraz wracam, albo o, po zapałki pojechał… i o 20 wciąż go nie było. A torcik urodzinowy stał w lodówce. Ja bym poszła spać, ale Żabka uparła się na torcik i koniec. I jak przyjechał wreszcie, wciąż bez zapałek, to odśpiewała mu ‘Sto lat’ i zasnęła nad kawałkiem tortu.

Znalazłam trzecie imię kończące się na ‘h’ i pasujące – Deborah, to było łatwe. Ale z czwartym nie dałam rady, Dalila musiała mnie poratować. Wszystkie cztery zawieszki są w szopiku, SarahDeborahDelilah – ale czytelniczki zapraszam do kontaktu bezpośredniego.

PS A biedronka, co ją Żaba w formie zimnego trupka znalazła – raczyła się rozpaść i nie będzie zawieszki z żywym ongi robaczkiem. Aczkolwiek może jeszcze coś znajdzie.

13 thoughts on “Amerykańska komedia klasy B…

  1. Szkoda tej biedronki…
    A co do imion, coś mi gdzieś musiało umknąć. Hannah już była, ale można jeszcze wsadzić Judith albo spoza Biblii, choć w “okolicy” – Farah.

    Like

Leave a Reply

Please log in using one of these methods to post your comment:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s