Nie mam weny czyli ileż można o bzie ;)

Nie mam weny, bo:

poniedziałek – krem z brokułów;

wtorek – chłodnik z melona i ogórków;

środa – krem z papryki i pomidorów;

czwartek – kremowa cukinia i pomidory…

Mam wrażenie, że życie spędzam w kuchni. Gotowanie kremów mnie denerwuje. Tak, Książę znów był u stomatologa. Kremiki i papki przez najbliższe dwa tygodnie. Nie wiem, co jest takiego w tych zupkach i papkach, ale mam ochotę odbezpieczyć kałacha i ruszyć w miasto. Bo ja papek nienawidzę.

Może chodzi o niewspółmierność – siedzę nad tym cholerstwem całe wieki, a znika w minut dwie.

Z tego braku weny i cierpliwości proszę państwa – opleciony bez. A w czym nowość? Otóż, uwaga, uwaga – to już bez tutoriala. Owszem, inspirowane, kłaniam się pani Kelly Jones, ale to już próbowałam sama ogarnąć.

…jakaś podpowiedź na smaczny kremik? Jeszcze przyszły tydzień…

Kula dostępna TUTAJ

A amforka z kolei TUTAJ

11 thoughts on “Nie mam weny czyli ileż można o bzie ;)

  1. Zupa ziemniaczana zblendowana dobra, bo szybka. Warzywa (marchew, seler, por, pietruszka, kalarepka) i ziemniaki przesmaż, zalej wodą, gotuj do miękkości. Zmiksuj, można dodać śmietany i ulubionych przypraw. Ja ugotowałabym kaszę mannę lub długo gotowany ryż na mleku (wodzie), tzw kleik, bo bez miksowania raz z ostrymi przyprawami, a raz na słodko.
    Serdeczności zasyłam

    Like

    1. …i po tym poznać polską kucharkę! Rzuca niby najprostszym daniem, niby zero roboty, a taka nieopierzona jak ja łyka to niby młody pelikan. I wieczór z głowy. …ok, może jakbym robiła mniejszą ilość to mniej bym się naszarpała – ale z kilograma marchwi, dwóch ziemniaków itd, itp… ale dzięki. Efekt dobry dla Księcia, mnie nie smakuje, ale sobie machnę coś innego – wymagającego gryzienia na ten przykład XD

      Liked by 1 person

  2. Zupy kremy, brrry. Kojarzą się nieodzownie z niemowlakiem, a odchowałam troje i nie korzystałam z kupnych. Ja lubię ziemniaczka, kalafiorka, buraczka pod ząbkiem poczuć. Och masz się Ty

    Like

    1. Nie, raczej bażanty, ale za ładne, by do garnka pchać… i chyba pod ochroną? …a ostatnio pisklaki uczyły się latać z mojego parapetu, normalnie prawie z krzesła spadłam, kiedy na zdjęciach zobaczyłam, że one naprawdę mają żółte dzioby! Nie pisklaki bażantów, tylko chyba wróbli, ale zawsze coś… lepszy wróbel w garści…

      Liked by 1 person

Leave a Reply

Please log in using one of these methods to post your comment:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s