…o ile złoto byłoby płynne – tak właśnie od kilku dni słońce traktuje okolicę. Zalewa obłędną barwą, a ja myślę o jesieni.
O jesieni w tym złocie?!
Na szczycie jabłonki pysznią się rumiane jabłka. Pomyślałabym o wizycie u optometrysty, ale właśnie mam na nosie nowe okulary [poprzednie przegrały z dmuchanym materacem, mówi się trudno], zatem rumień jabłek nie może być powidokiem. A dopiero co były ślicznymi kwiatami. I znalazłam martwego trzmiela, powoli konsumowanego przez mrówki. To początek końca.
Kto mi ukradł lato?!
A kwiat jesieni pójdzie na łapówkę dla szwagierkolaski. Może dzięki niemu choć trochę się polubimy.
U Ciebie codzień nowe cudo!
A u mnie trzmielina ma już dwa czerwone liście. Dziś uświadomiłam sobie, że jest już lipiec, więc wrzesień tuż za pasem. Też nie wiem skąd mi się to wzięło! Nie czuję lata czy jak?!
LikeLike
Ja już czuję zielony dym jesieni…
LikeLike
A nie lubicie się? No szok. 😛
LikeLike
Czekaj, czekaj! Jak to lato coś Ci ukradło? Wszak dopiero…początek lipca! No i za oknem temperatura iście letnia… jeszcze trochę do tej wyczekiwanej przez Ciebie jesieni…
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂
LikeLike
Jakoś tak subiektywnie… Wiem, że kiedy następnym razem spojrzę na jabłoń – jabłka będą już przejrzałe spadać na ziemię, a ja nawet szarlotki nie zdążę machnąć, bo cały czas coś. W stop-klatce pamięci tego lata nie będzie/nie było…
LikeLike
No tak, lato nie rozpieszcza,za to Twoja koronkowa misterna praca tak. Zachwycające!!!
LikeLike