Jak się nie ma, co się lubi…

…to się nie ma.

[tłumaczenie dla męskiej części świata: Jak się nie ma Grete Garbo, to i Salcia da radę]

Nie mogąc się doczekać na kolejną Cherezińską – sięgnęłam po “Kota niebieskiego” Martyny Bundy. Styl podobny, ale w skali mikro. Całość akcji osadzona w eremie na Kaszubach, od powstania klasztoru kartuzów do XX w. Przy takim rozpędzie nie sposób utrzymać bohaterów przy życiu, stąd może mniejsze do nich przywiązanie autorki i zezwolenie, by złe rzeczy im się działy. Obok ludzkiego świata – świat kotów, szpaków, zazębiający się, lecz odrębny. Równolegle rozważania o istocie świata, pomiędzy materią – a falą. Ciekawe, nie powiem. W końcu – kto powiedział, że najważniejsze odkrycia, to te uznane przez współczesnych? Może prawda próbuje przebić się do świadomości homo sapiens – z uporem godnym lepszej sprawy – lecz ludzie wciąż nie mają możliwości objęcia tejże prawdy rozumem? Ciekawa opowieść, interesujący pomysł [owszem, gdzieś już takie prowadzenie narracji było, ale w taki upał trudno mi zmusić trybiki pamięci do działania]… polecam z zastrzeżeniem, że nie porusza z posad bryły świata i namiętności ognistych nie budzi. Z drugiej strony – ognia chyba mamy wszyscy po kokardę. Każdego jednego. Z nieba i na ulicach.

A będąc przy ulicach…

A: A dużo pani ma na kursach doszkalających kobiet, co to za kółkiem od lat nie siedziały?

Instruktorka: Zdziwiłaby się pani. Ale ja winię mężczyzn. Najpierw chce taki wywrzeć wrażenie, narzeczoną wszędzie wozi, potem o dziecko się boi, to ciężarną wszędzie wozi… a potem pyta ze zdumieniem “No jak to nie zawieziesz dziecka do przedszkola?!”

Oważ inkryminowana przedszkolaczka małymi łapkami nawleka 3 mm koraliki na drucik. I teraz nie wiem, czy to pokłosie tego, że od małego dostawała sznurówki, matryce przewlekane i takie tam, czy po prostu uparła się, że będzie jak ja i nie ma, że boli.

Wypróbowałam wiszące kolczyki, fajnie się noszą, teraz czekam na kolejną okazję wyjścia z domu, by wypróbować kolejne. Bo skoro nie mam prawdziwych pereł, to machnęłam sobie artystyczne, a co! Salcia je chyba ochrzczę XD

6 thoughts on “Jak się nie ma, co się lubi…

  1. Uuuu pięknie wyglądają… Z prawem jazdy było u mnie trochę inaczej. Zrobiłam mając lat 18, potem…jeździłam sporadycznie. Raz na dwa miesiące;/ Przeprowadziłam się do dużego miasta- wszędzie miałam bliżej tramwajem. A gdy pojawiły się dzieci to po prostu musiałam zacząć jeździ samochodem, bo…nie miałam kierowcy pod ręką;)))
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂

    Liked by 1 person

Leave a Reply

Please log in using one of these methods to post your comment:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s