Wiesz, coś ciepłego, słonecznego… między kością słoniową a kawą z mlekiem…

Niby jasne, ale bez przesady, tak żeby otulało ciepłem i dodawało takiego gemutlisch…

Książę przewrócił oczami jak omdlewająca primabalerina i wyciągnął z szuflady wzornik kolorów. “Wybierz kobieto i podaj mi numer”

Zatem zaczęłam przerzucać ten pstrokaty wachlarz, uwielbiam te wzorniki… Żaba wyskoczyła mi spod łokcia “Ja też mogę? Mamusiu, ja też mogę?”

“Oczywiście, szukamy koloru…” pochyliłam się do dziecka, każą wciągać dziecko w życie codzienne to wciągam, zmywarkę już rozpakowuje, to niech i kolor wybierze…

“NIEEEE!!!!” zawył Książę. Przyjrzałyśmy się ryczącemu bawołowi z lekkim niesmakiem. “Ten wzornik to tak 1000 pln kosztuje, niech ona go nie dotyka, ja jeszcze pamiętam ten kryształ….” Kryształ otóż poszedł w drobny mak. Na wspomnienie kryształu i zakaz dotykania kolorków Żaba zrobiła podkówkę i zaczęła wyć, ale tak naprawdę wyć, jakby jej serduszko pękało.

“Już dobrze, Żabka. Zobacz, tu są inne kolorki, wybierz sobie, jaki wybierzesz, taki ci pomaluję”

Łzy obeschły i zajęła się wybieraniem spośród 10 lakierów. Co tam setki kolorów, jak tu są lakiery.

“Pytałaś kosmetyczkę, czy nie są toksyczne dla dzieci?”

“Pytałam. Nie są. Dopóki nie zje.”

“Mamusia, a co ty za kolor wybierasz?”

“Ścian”

“Aaaa… to ja wolę paznokcie”

One thought on “Wiesz, coś ciepłego, słonecznego… między kością słoniową a kawą z mlekiem…

Leave a Reply

Please log in using one of these methods to post your comment:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s