Dziergam, ale mi nie wychodzi, więc napiszę o nie-myśleniu. Ku przestrodze.
A było to tak…
Zaprzyjaźniona Ukrainka raczyła zakupić dwa rasowe kociaki, po 2,5 tys PLN za puchatą, obłędnie piękną kulkę. Stać ją, to kupiła, spoko. Ale tłumaczenie było takie, że ze śmiechu prawie spadłam z krzesła, Otóż: chciała ona adoptować ze schronu we Wro kociaki, bo kocha kociaki i chciała im dać dom. Ale… należało podpisać umowę adopcyjną, pokazać dom, że osiatkowany, zgodzić się na wizyty kontrolne, podpisać, że się zwierzę leczyć będzie i odpowiednio żywić… I to ją trochę przerosło, a w szczególności, że będzie na święta czy coś wysyłać zdjęcia kotów, że żyją i mają się dobrze.
“Lenoczka, ale ty nie na stronę schronu weszłaś, tylko jakiegoś domu tymczasowego. Fundacje pro-zwirzęce odławiają, asymilują bezdomniaki, czasem zabierają ze schronu, żeby ich nie uśpiono, jeśli mają fip-a, to nie schron takie wymagania ma. Do schronu wchodzisz, pokazujesz palcem kota, wpłacasz 15 PLN, podpisujesz papiery, że na ulicę nie wyrzucisz, dostajesz książeczkę zdrowia i w drogę”
“Nooo… to jakieś dziwne, bo ….”
“Tak, bo ze strony schronu przekierowuje cię do tych fundacji, mogłaś nie ogarnąć, nieważne, masz kochane, choć drogie kitku, …”
Trochę się pośmialiśmy, że język polski pisany jakiś jednak trudny jest i zapomniałam o sprawie. Jasna rzecz, język polski nie jest jej rodzimym, myślała, że to wciąż strona schroniska. Czas jakiś później weszłam na inkryminowaną stronę schroniskową… kijową mają nawigację, nie da się ukryć, gdzie tu koty, ależ proszę… 5 [PIĘĆ!!!] sztuk. Panika zjeżyła mi włosy. Jak to pięć?! Umarły od korony?! To niby wśród zwierząt korona bardziej zjadliwa?! Zaraz, niemożliwe, sprawdzam, no pięć, ale kiedyś była plotka, że koty przenoszą chorobę, a ja wiem, że jak szła wojna, to odstrzelono zwierzęta w zoo, bo nie było czym karmić i mogły stanowić zagrożenie, rany boskie uśpili wszystkie koty, czemu nikt o tym nie mówi, jak to się stało, że nikt nie protestował, ale może protestował, tylko przekupione media skupione na czym innym po prostu nie zamieściły informacji, jakie media, ja od wieków nie czytam wiadomości, kto zabił wszystkie bezdomniaki?!?! ….acha. Widzicie to? Resztki wspomnień napędzane niewiedzą i paniką. Wszystko jest, nawet te niedobre media. …pół myśli później weszłam w zakładkę ‘aktualności’. Bardzo uprzejmie proszą o adopcje kotów, bo mają ich ponad 200 [dwieście!!!] – tylko nie mają czasu zamieszczać zdjęć. Cóż. Zwykle organizacją sesji zdjęciowych zwierzaków i opisami zajmowały się za free studentki – wiadomo, teraz studentek we Wro niet. Nikt nie przejął po nich działki. Trochę to kulawe, bo jestem pewna, że sporo osób nie doczyta, że kotów tłum do adopcji czeka i wezmą z fundacji lub kupią rasowce. Także tak. Jakbyście myśleli o adopcji zwierzaka – znów jest ich bardzo dużo do wzięcia a schroniska jeszcze działają.
czyli nie do końca dopracowaną mają stronę 😦
LikeLike
Dopracowaną – tylko nie ma kim robić… Ponad 200 kotów, każdemu zrób 2 fotki, wrzuć na stronę i jeszcze opis… Niemniej – przydałoby się wrzucić informację o nadmiarze kitków w podrozdział o kitkach, a nie w aktualności, bo cierpliwość ludzka staje się towarem deficytowym 😦
LikeLike
W Irlandii jak się chce wziąć psa ze schroniska to trzeba udowodnić, że się ma własny dom z ogródkiem, że się nie ma małych dzieci, że nie wychodzi się z domu na dłużej niż 4 godziny dziennie i coś tam jeszcze. Słowem nie tak łatwo o psiaka z schroniska.
LikeLiked by 1 person
Z drugiej strony – zdaje się, że Irlandia nie ma aż takiego problemu z bezdomniakami? U Niemców i Czechów to samo – umowa adopcyjna jak na dziecko, ale dzięki temu nie mnożą się psie i kocie biedy.
LikeLiked by 1 person
Psy trzeba rejestrować, zaczipować i zapłacić za nie podatek (licence). Dzięki temu zazwyczaj zagubiony psiak trafia z powrotem do właściciela. Bezdomne psy są łapane i jeśli nikt ich nie chce, są usypiane. Usypianych było tak wiele psów, że postanowiono właśnie wprowadzić rejestr, mikroczipy itd., by skutecznie ograniczyć porzucanie niechcianych psów.
LikeLike
jak to że nie ma się małych dzieci???
LikeLike
Nie chcesz wiedzieć, co Żaba robiła z kotem. Jak się zejdzie charakterne dziecko i charakterne zwierzę – nieszczęście gotowe, trzeba być realistą…
LikeLike
Też się nad tym zastanawiałam, ale tak jest. Może chodzi o to, by pies nie był podarunkiem dla dzieci, który oddadzą po pół roku, gdy się znudzi, albo o to, że dzieci mogą ciągnąć psa za ogon.
LikeLike
W Holandii podobnie. Przychodzą do domu sprawdzać warunki i na wizyty kontrolne, czy zwierzak ma się dobrze.
LikeLiked by 1 person
Nie można ich po prostu… wypuścić? 😀
LikeLike
Ale serio pytasz? We Wro jest sporo miejsc, gdzie bytują koty wolnożyjące, całe stada. Niemniej – miasto się zabudowuje i one tracą teren. To raz – znaczy te stada, którym wyrosły biurowce. Dwa – koty okaleczone, które sobie nie poradzą. Trzy – koty chore, które wymagają leczenia [choć te częściej są w fundacjach] Cztery – wyrzucone przez ludzi, czyli takie, które sobie nie poradzą same, bo zawsze człowiek karmił i doglądał. Pięć – te, którym zszedł właściciel lub karmiciel. I jest tak, że wolnożyjące się sterylizuje – u nas schron wydaje talony na sterylkę i takie po zabiegu się wypuszcza – ale to wciąż za mało, Czesi ogarnęli temat szybko i kompleksowo, a u nas wszystko w gestii gminy, więc są lata, że brak środków. …to tak w skrócie, ale przecież to wszystko wiesz, prawda, tylko się droczysz?
LikeLike
Tak, wiem, ale lepiej nie ciągnijmy tego tematu. 😀
LikeLike
u mnie kot, czasem męczący ale kochany! nie wyobrażam go sobie oddać i porzucić….
LikeLike
Nikt nie bierze kota czy psa z zamiarem porzucenia… ale są sytuacje wymykające się – starczy wypadek samochodowy. Starczy utrata pracy i konieczność wyjazdu za granicę na ten tychmiast już, oddajesz pupila bratu, a ten zapomni domknąć drzwi…
LikeLike
Cóż…fundacje często mają takie wymagania, że odstraszają. Sama mam kota z fundacji. I wedle umowy to…w sumie nie mam, tylko “wypożyczam”. Właścicielem nadal jest fundacja. Sama, będąc kiedyś kocim domem tymczasowym współpracującym ze schroniskiem, miałam bardziej przyziemne podejście. Umowa schroniskowa, jeśli dom chciał to oczywiście dzielił się wieściami, ale nie było wchodzenia z butami w życie nowych opiekunów i wymogów z kosmosu. Nikt też nie robił z ludzi (także publicznie) potworów gdy adopcja była nieudana, albo gdy się zdarzy wypadek losowy. Ludzie w fundacjach natomiast już całkiem odlecieli i stracili proporcje… Ale to już temat-rzeka.
LikeLike
Przejęli funkcje gminy, co jest bez sensu, bo nie mają władzy. Ale sama wiesz, że serce pęka, jeśli się odchowało, wyleczyło – a potem zwierzę znów wylądowało na ulicy… Jako rzekłaś – rzeka.
LikeLike