A: I wiesz, kolejny facet na psychoterapii, co się z nimi dzieje…
M: No nie wiem, może dojrzeli do tego, że czas coś zmienić?
A: Ale przecież tyle wieków nie musieli, a tu nagle co drugi…
M: Nie, że nie musieli, tylko nie było możliwości… A ilu się powiesiło, ilu wpadło w alkoholizm…?
A: Mówisz normalnie, jakby sobie nie radzili…
M: A ty sobie ze wszystkim radzisz?
A: Nie jestem facetem. I nie jestem na terapii.
M: Jeszcze.
A: Naprawdę mam wrażenie, że ci psychoterapeuci to ściema, że tam mógłby siedzieć manekin z wbudowaną maszyną “I jak się z tym poczułeś?” “I o czym to świadczy?” “Co chciałeś wtedy zrobić?”
M: Zasadniczo do tego się to sprowadza…
A: A z kumplem na piwo wyjść nie łaska?
M: Po pierwsze korona, po drugie – oni nie umią. Faceci. W słowa. Nie-męskie. To kobiety od wieków dzielą włos na czworo, każdą sytuację pod setką kątów obejrzą, przeanalizują…
A: To czemu analitykami rynków finansowych są faceci?
***
K: I w sumie to taka moda teraz, że każdy ma swojego shrinka…
A: W sumie to trochę lepiej brzmi, że całą pensję wydaję na shrinka, a nie na panią konserwator powierzchni poziomych…
K: I totalnie widzę, jak za pół roku będziemy rozmawiać nie, że moja Luba sprząta lepiej od twojej Leny, tylko że mój shrink ma lepsze papiery od twojego…
A: Chyba żółte!
***
R: I ona do mnie z tymi wszystkimi problemami, a ja nie wiem, po co, ona do mnie mówi o wszystkim, a ja przecież nic nie mogę zrobić, boże, te kobiety, twoja matka, wiesz, też wracała z pracy i do mnie mówiła…
A: O wypraszam sobie! Moja matka nie zajmowała się wiejskimi ploteczkami! Ona mówiła o sprawach ważnych z punktu widzenia rodziny!
R: No tak, tak, nie ma porównania, ale ona do mnie mówi, że ta umarła, tamten siedzi, a to nawet nie jej pociotek, to co mnie obchodzi, że siedzi, a jego krótkie nóżki, to ja mam tam gdzie pan może pana majstra… [tutaj wycinamy część tekstu, czasu upłynęło tyle, że niejaka Aksinia zrobiła obiad dwudaniowy, wstawiła ciasto do piekarnika, wreszcie Ropuch się zreflektował …] …a w ogóle to pójdę już, nikt mnie tu nie słucha, nawet Kijanka zasnęła…
A: Słucha – nie słucha, dwie i pół godziny minęły!
R: O w mordę, psa miałem na spacer zabrać!
Pobiegł do drzwi. W progu go zatrzymałam.
A: Opowiem ci żart, chcesz?
Wywrócił oczami jak primabalerina z Teatru Bolszoj.
R: Jak musisz?
A: Fajnie się tak gadało?
Parsknął śmiechem i pobiegł do psa.
O chrobotku będzie w inny czas. Na razie mój mech sobie ładnie rośnie. A w planach mam kolejną Triadę, z ciemnymi bratkami… Kawał roboty, mogłoby się oko uspokoić… Bratki poniżej. Na mchu. Po coś go mam, prawda? Ale może to tylko takie babskie gadanie.

Śliczne te Twoje wisiory, a opwieści dodatkowo uatrakcyjniają temat.
Serdeczności
LikeLike
Dziękuję 🙂
LikeLike
Pandemia im się stała, ot co! (wężykiem to, proszę, wężykiem)
Na koniec standardowo z serii pytań głupich (których podobno nie ma) Co to jest shrink?
LikeLike
Ichni terapeuta, z USA, nie wiem, czy psycholog, psychiatra, czy w ogóle ma jakieś papiery poza żółtymi, ale ogólnie – obraźliwe na doktora od główki.
Pandemia – mam wrażenie, że to niedługo będzie kolejny standardowy powód rozwodu, obok ‘ona go nie rozumie i wcale już ze sobą nie śpią “
LikeLiked by 1 person