Skąd te Walentynki? Kilka czynników. Zaczęło się niewinnie – bo to się zwykle tak zaczyna…
“Mamusiu, poczytaj mi“
“Nie mogę, oczko nieczynne“
“To poczytaj bez oczka, buzią poczytaj… No, OPOWIEDZ MI!”
I już w tym miejscu powinnam była wiedzieć, ale nie… Zaspy za oknami, takie, że nawet tygrys by utonął – zatem jedziemy z opowieściami z krain cieplejszych nieco. O kozach, co ziarnka kawy zjadły, o liściach herbaty, co mnichowi do czarki pod posągiem Buddy wpadły… dużo tego, dużo.
Nie aż tak dużo.
“Mamo, jeszcze“
I tu pojawił się problem – albo będzie o potworach, albo, niestety, o miłości.
Wybrałam mniejsze zło, pojechałam z bajką nadal z klimatu ciepłego, z tą o sułtanie, córce, ogrodniku i dwojgu drzwi. Opisałam szczegółowo każdą alternatywę, wyjaśniłam, że córka sułtana sama musi podjąć decyzję, bo jest w loży sułtańskiej i ogrodnik jej nie usłyszy, więc może tylko wskazać, które drzwi ogrodnik ma otworzyć. “Więc piękna sułtanka wskazała drzwi na lewo, ogrodnik się uśmiechnął i otworzył wskazane przez nią drzwi. Jak myślisz, co zobaczył?”
“TYGRYSA” bez mrugnięcia okiem odparła moja czterolatka.
Czym się różni odpowiedź czterolatki od odpowiedzi dorosłej kobiety? Czterolatka nie jest hipokrytką. Tego dopiero się musi nauczyć.
I stąd ten tygrys w zaspach i Walentynki. Bo skoro się nie ma, co się lubi – na ten przykład mało która porzucona ma pod ręką obecnie tygrysa – to proponuję to, co można mieć. Na ten przykład kolczyki. Wiem, że marna zamiana, ale przynajmniej nie trzeba dostarczać im ton mięsa na obiad.
Inspiracja pani Kelly Jones.
Owszem, dociera do mnie, że czasem panowie kupują kobietom biżuterię na Walentynki – ale jakoś ten tygrys, ukryty w zaspach – jakoś tak plącze mi się po pamięci, więc podzieliłam się opowieścią. Każda sztuka biżuterii ma swoją opowieść.
Kiedy dziecko wybiera, którą książkę mam przeczytać, zawsze z niepokojem zerkam, czy nie sięgnie po taką, gdzie są same ilustracje i trzeba się wysilić… bo normalnie w czytaniu lubię to, że wysiłku nie wymaga. 🙂 Ale przy nieczynnym oku nie ma wyjścia, a Twoja baza opowieści jak widzę jest bogata.
Tygrys za drzwiami to prawie jak przejście z opowieści o miłości w opowieść o potworach. 😀
LikeLike
Tylko Kupalnocka!
LikeLiked by 1 person
Tru, tru…
LikeLike
Ten tygrys w zaspach podoba mi się najbardziej :-)))
LikeLiked by 1 person
To tylko trochę większy kociak 😉
LikeLiked by 1 person
I to w śniegu, ajajaj
LikeLike
To mógł być biały tygrys… albo nawet śnieżny 😉
LikeLiked by 1 person
A no tak :-)))
LikeLike
Tak. I znów Narnia. W Twoim Gdańsku teraz zupełnie, jak w zaklętej szafie, aż zimno w kopytka!
LikeLiked by 1 person
Ach ta zaklęta szafa byłą niesamowicie tajemniczą. Pamiętam byłam w kinie z klasą jak tylko weszła ta baśń
LikeLike
Pamiętam siedzenie przed tv, serial BBC był jednak niesamowity, nawet, jeśli lew był pluszowy 😉
LikeLike
No fantazja cudna. A zwierzęta jak pokonstuowane
LikeLike
Była moc.
LikeLiked by 1 person
👍
LikeLike
Ha ha “ja też nie” – dobre 🙂
LikeLike
Nie znam. Żadnej.
A za drzwiami zawsze jest listonosz.
No, chyba, że komornik.
LikeLike
??? Jak to, żadnej?!?
chciałam ci wysłać linkę do bajki o drzwiach, a tu nie ma. Jak zacznę widzieć poszukam bardziej, albo zrobię zdjęcia Kopalińskiego.
A herbacie i kawie to legendy o powstaniu, na każdym opakowaniu jest… albo było… przerażasz mnie, kiedy mówisz, że moich bajek nie ma. Maże lepiej je zacznę zapisywać, bo się okaże, że naprawdę ich nie ma…
Listonosz puka dwa razy.
A komornik…
LikeLike
To już nie dzwoni dwa razy? Tylko puka? Po najmniejszej linii oporu
Może ty i twoje baśnie żyjecie w Matriksie.
LikeLike
Dzwonek mi nie działa, to puka, co ma robić?
Raczej w cube’ie.
Aczkolwiek nawet w cube’ie myślę, że to była linia najmniejszego oporu, nie inaczej 😉
LikeLike
Cube – i like it.
LikeLike
ach ta dziecięca fantazja! Super!
LikeLiked by 1 person