Spojrzenie gejszy* czyli zalety maseczek

“Wciąż to mam” uśmiechnęłam się radośnie do siebie, obserwując potykającego się chłopaka. Nic to, że na oko mógłby być moim synem – był pełnoletni, płci męskiej i było na czym oko zawiesić.

I ewidentnie potknął się pod wpływem mojego spojrzenia.

To trzeba umieć – w życiu trzeba się rozumieć – tu mieć i tu mieć – nuciłam radośnie, acz staroświecko.

Twarzy nie widział spod maski** – więc nie uroda go urzekła – ani zmarszczki nie zasugerowały ilości dekad różnicy.

I nie był kobietą, bo kobiety to na mój widok potykają się jednak raczej z powodu kolczyków czy naszyjników. I wtedy mogę wyjaśnić, że to moje własne dzieła i zapraszam na stronę lub zrobię na zlecenie. Tak, noszę swoje dzierganiny, są wygodne. Aczkolwiek żywiczne nieco ciężkie.

Nawet takie maleństwa, jak fiołki w wężowym oplocie

POINTA zwana czasem gwoździem programu:

W windzie spojrzałam sobie w oczęta, co to nadal spojrzenie gejszy wysyłają. A nad oczętami miałam wściekle jaskrawą smugę z farbki. Jakby mi kto gazrurką przywalił. Kupiłam Żabie Glass Decor w najbliższym sklepie i są boskie, naprawdę po 12h odrywam z winyli i nalepiam na lustro. Mamy już tam motyle, papugi, serduszka i uśmieszki… że o stadzie kleksów z oczkami nie wspomnę.

Jedyny błąd to taki, że jak na mokro farbki nie zmyjesz, to potem chyba razem ze skórą. Dziecko domyłam, a siebie… jak zmywając farbkę z pazurów zerwałam z lakierem i zdziwiłam się, że paznokieć został na miejscu, bo myślałam, że zejdzie też – no, to zmywanie ze skóry zostawiłam na potem.

I zapomniałam.

Dobrze w sumie, że cosplay coraz popularniejszy, facet pewnie uznał, że charakteryzacja jakowaś i nie wezwał pogotowia.

*”Wyznania geiszy“, film, nie książka. Starsza artystka uczy młodą maiko, że ma samym spojrzeniem spowodować, by mężczyzna zgubił krok. I śmiałam się z tego, jak norka. Dopóki mamusia nie spojrzała na mnie jak na bardzo młodą norkę i wyjaśniła, że owszem, to trzeba umieć… a jak się nie umie, to można wyćwiczyć. I idąc obok 17letniej córki zademonstrowała siłę spojrzenia na kilku przechodniach. Bez kręcenia tyłkiem, dwuznacznych uśmiechów – samym spojrzeniem poprzewracała facetów nadchodzących – jak jakieś pechowe kręgle. Albo była tam dziura w chodniku 😉

** Jakie znacie zalety noszenia maseczek? Mój top 3:

miejsce III: nie trzeba nakładać tapety

miejsce II: nie trzeba sztucznie się uśmiechać do nielubianych sąsiadek

MIEJSCE I: choć jest kwiecień – NIE MAM KATARU. I nie miałam nawet w czasie marzec/kwiecień. Alergia na te zakichane, kwitnące drzewa przegrała z maseczką. Efekt WOW – piękna pogoda, a mnie nie ślinią się oczy i nie atakuje migrena od kataru totalnego.

Kocham maseczki.

18 thoughts on “Spojrzenie gejszy* czyli zalety maseczek

  1. Maseczki zalet nie mają. Wolę już przecierać oczy milionem chusteczek jak mi łzawią niż je nosić. Na szczęście od 15 maja już nie będą obowiązywać na ulicy. Potem pewnie znowu je wprowadzą, ale przez chwilę oddech normalności będzie za darmo :), a nie za m.in 20 zł.
    A makijaż zawsze 🙂 nawet pod maskę. 🙂

    Like

  2. Ja, jeśli mam katar, to niealergiczny, bardziej taka nadreaktywność śluzówki, więc maseczka go nie hamuje, za to uniemożliwia wycieranie nosa. :/ Z zalet widzę, że można się krzywić i tego nie widać albo można sobie bezgłośnie nucić pod nosem. I bardziej podobam się sobie na zdjęciach, nie ma ryzyka zrobienia niewłaściwej miny. 😀

    Liked by 1 person

  3. Z zalet maseczek to miejsce II i III u mnie tak jak u ciebie, czasami można też robić głupie miny i nie widać chyba że oczy zdradzają, a najbardziej mnie denerwują wiecznie zaparowane okulary

    Liked by 1 person

    1. Tylko co, jeśli tak nawykniemy do min, że po zdjęciu maseczek miny pozostaną? Nowa moda narodowa – szczera twarz? Przecież za to można w niektórych sytuacjach, w niektórych zaułkach zęby stracić!

      Like

      1. Ja już prawie zębów nie mam to mało stracę 😂😂😂😂. A tak. A poważnie czy my kiedyś przestaniemy nosić maseczki, jak się uda zdejmiemy materiałowe założymy te z nienaturalnym uśmiechem 😜😉

        Like

  4. Hym, do zalet maseczek dodałabym to, że można ziewać. Zasłaniają mi też mój koszmarny trądzik, któremu żaden makijaż nie umiał sprostać, więc podnoszą moją pewność siebie. Chociaż okulary wkurzająco parują, to fakt. Można się też pod maseczką złośliwie uśmiechać i nikt tego nie zauważy, ale do tego się nie przyznam.

    Like

  5. Gdy do maseczki założę okulary przeciwsłoneczne to sąsiedzi mnie nie poznają i mam spokój. Tak naprawdę spełniałaby swoją rolę gdyby rozciągała się na całą gębę. Bo jak pryszcz na dole, to maseczką zakryjesz, ale z kolei skupiasz ludzką uwagę na tym, co widoczne, czyli na zmarszczkach. Także, gdzie się nie obrócisz, gęba z przodu. Czy coś.

    Liked by 1 person

Leave a comment