Na rozgrzanie serducha – nie tylko róże

Odkąd Xżę musi oszczędzać zdrowie i mniej kawy pije – w kuchni króluje zapach senchy i uwierzcie, lepiej się komponuje z jesienią, niźli kawa.

Poza zieloniutką, jak świeżo skoszona trawa, senchą – na jesień polecam:

“Córka piekarza” Sarah MacCoy [od Okularnicy polecone 😉 ] – otulająca, miękka lektura. O okropieństwach wojny – ale nie tych najgorszych, o okrucieństwie granicy z Meksykiem – ale z zakończeniem wątku nie nazbyt drastycznym, o poszukiwaniu siebie i próbie robienia kariery – ale z narzeczonym czekającym grzecznie… [ nie neguję, że w czasie wojny byli dobrzy Niemcy – moja babcia opowiadała o takich. Owszem, uderzył prababkę w głowę kolbą karabinu, bo szmuglowała żywność dla dzieci, ale przecież nie zabił! A że była od tego ciosu głucha na lewe ucho – ale żyła, dobry Niemiec, nie zabił. Serio, nie kupuję opowieści, że wszyscy Niemcy ukrywali Żydów i cierpieli wraz z podbitymi narodami] – niemniej, lektura ciepła, spokojna, kobiety różnych pokoleń spotykają się w piekarni, w zapachu wypieków, pod koniec książki nawet zamieszczono przepisy, nie ma drastycznych opisów rodem z literatury obozowej, natomiast jest podnoszenie na duchu i wskazanie, że z każdej sytuacji znajdzie się wyjście, pod warunkiem, że zdecydujemy się, czego właściwie chcemy.

“Mock. Pojedynek” pana Krajewskiego. Oczywiście, że pisałam – i pamiętam! – że po Krajewskiego nie sięgnę więcej, bo to nie na moje nerwy. I sięgnęłam, a jakże. A to dla tej przyczyny, że autor łaskawie cofnął się w czasie i opisał młodość Mocka, pozostawiając w niedopowiedzeniu, co było potem. “Pojedynek” nie zawiera scen brutalnych, śmierć następuje ładnie i czysto, nawet opis wizyty w burdelu jest estetyzujący, przeskoków czasu nie stwierdzono, nawet skorpiony autor zostawił w spokoju, czyli z dala od Breslau. Czyta się lekko, przyjemnie, opisy zwyczajów pojedynkowych, studenckich nad wyraz ciekawe. A że ten główny bohater wcale nie musiał się nazywać Mock, że mógł to być ktokolwiek? Jakoś mi to nie przeszkadzało, łacina też nie kłuła w oczy.

Do damskich, spokojnych lektur dorzucam damskie pudełko – dzika róża [tak, jeden krzak róży mi zdziczał i takie śmieszne małe kwiatki wydał]

Serce Dzikiej Róży

 

15 thoughts on “Na rozgrzanie serducha – nie tylko róże

  1. Pierwsza myśl – eee, jak nie o wojnie na granicy, to nie czytam. 😛 (Swoją drogą mam na liście książkę o tytule “Ameksyka. Wojna wzdłuż granicy”, tylko nie umiem jej dorwać – ta raczej nie będzie otulająca.) A tak na poważnie… sama nie wiem, czy w moim typie, czasami lubię i taki klimat. II wś z niemieckiej perspektywy tak samo. Choć w powszechność miłosierdzia wobec Żydów czy innych prześladowanych też jakoś nie wierzę.

    Like

    1. Jak wiosna, jak świeża zieleń trawy, jak wspomnienie mgły nad jeziorem… nie umiem opisać, ale wspaniale. Bez dodatków, tylko listki. Jak kupujesz na wagę w polskich sklepach z herbatą – to zazwyczaj nie kupujesz oryginalnej senchy.
      Dziękuję.

      Like

      1. Na wrzody polecam olejek pitny z goździków 1 krople na szklankę wody mineralnej. Mnie taka kurację tygodniowa pomogła i do tej pory a minęło pół roku już wrzody się nie odzywają. Taki olejek za grosze na allegro można dostać tyle że musi być z przeznaczeniem do wypicia tj bardzo czysty. Polecam to spróbować.

        Like

Leave a Reply

Please log in using one of these methods to post your comment:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s