rurka Q & A bezpieczeństwo

Powieje nostalgią, za co z góry przepraszam, bo mam świadomość, że dla młodszych może to być irytujące.

Bezpieczeństwo na rurce, to fizyczne, to temat rzeka i – uwierzcie lub nie – kiedyś było lepiej.

No to jadymy durch.

  1. materace
  2. znaj swe słabości
  3. magnezja
  4. asekuracja
  5. oc

Materace na rurce są zazwyczaj okrągłe, rozcięte na średnicy, połówki są łączone rzepami. Niskie i twarde – z takich się łatwiej wybić, lub wysokie i puchate – na nie lepiej spadać 😉

Kiedyś vs Dziś

Kiedyś szkół było mało – materace służyły tylko w stanie zapewniającym bezpieczeństwo, kiedy rzepy przestawały trzymać idealnie – szły na przemiał.

Teraz – zdarzało mi się mieć do czynienia z materacami, które zdecydowanie już swoje odsłużyły. Kiedy na taki spadasz – może się rozjechać. A jakby nie o to w tym chodzi.

Słabości

Kiedyś kursantki podchodziły z większym szacunkiem do rurki, bo też i sport był to bardziej elitarny. Każda miała świadomość, co ją łupie, gdzie się naderwała – i nie szalała. Serio figur jest wiele, nie każda trenująca każdą figurę pokonać musi. Może inaczej – jeśli jesteś po balecie – to się cudnie wygniesz i utrzymasz równowagę. A jeśli nie – to o tym wiesz, pamiętasz i starasz się, ale dbając o swoje bezpieczeństwo.

Teraz – przychodzą dziewczyny, których jedynym sportem wykonywanym w życiu był bieg za autobusem. Nie mają pojęcia, czy silniejsze mają ręce, czy nogi, nie mają pojęcia, co ich stawy wytrzymają. A skoro nie wiedzą – to jak mają o siebie zadbać?

Magnezja

O markach się nie wypowiadam, zasadniczo nie robi mi różnicy, czy używam takiej w kostkach czy w płynie. Po prostu jest.

Kiedyś pozwolenie na używanie było tylko w grupach zaawansowanych, początkujące miały się nauczyć. Zapewne takie bardzo ‘pure‘ podejście miało na celu zniechęcenie słabszych aspirujących, ale też powodowało praktycznie zamknięcie szkoły w miesiącach upalnych. Zerowa przyjemność ześlizgiwać się podczas treningu, za który wtedy płaciło się … jak za chleb teraz 😉

Teraz – wchodzisz i przynosisz ze sobą, co chcesz [wiecie, jak wygląda mój kawałek parapetu? Woda, magnezja, krople do oczu, chusta, sprey do nosa, komórka… normalnie sójka za morze z tysiącem waliz. Peseloza.]. Ma to tę dobrą stronę, że nie męczą się mięśnie rąk tak na dzień dobry, dzięki niezłej przyczepności sztucznej zawsze machniesz o tych kilka figur więcej.

Asekuracja

Jezusicku.

Kiedyś. Otóż kiedyś to był cud, miód i orzeszki. Najpierw asekurowała nas prowadząca, nikt nie ważył się robić figury pod sufitem, jeśli Nikola nie stanęła pod jego rurą i nie dała znaku. Nikola była wtedy [nadal jest, ale już nie we Wro] najcudowniejszą trenerką, jaką można sobie wymarzyć. Z narażeniem własnego kręgosłupa – który wszak jest tylko jeden! – złapała mnie jak spadałam z bodajże supermana prosto na twarz i bebechy. Kiedy już się trochę naćwiczyłyśmy – czyli po jakimś półroczu chyba, ale głowy nie dam – dobrała nas w pary wagowo i odtąd jedna była na górze, druga ją asekurowała. To działało. To zbudowało tak silną kobiecą grupę, że byłyśmy razem nie tylko w knajpach, ale i na weselach.

Teraz… spadasz, a trenerka pyta: “Ojej, nic ci się nie stało?”

I dla rozluźnienia atmosfery po poprzednim:

OC

Kiedyś – cóż, kiedyś oc, ani oc w życiu prywatnym, ani nawet sportowe nie obejmowało urazów, bo jak to stwierdził któryś agent “Ale to nie sport, to sposób zarobkowania!”

Teraz agent może sobie myśleć, co chce, ale ubezpieczenie znajdzie i sprzeda je, bo na rynku ubezpieczeń konkurencja jest taka, że fochy się skończyły i jeśli klientka chce się ubezpieczyć, to ją ubezpieczymy.

Mam świadomość, że nie we wszystkich szkółkach pd jest tak, jak w mojej aktualnej. Wiem też, że często – gęsto kursantki wolą od razu rzucać się na rurkę, nawet bez przygotowania, więc instruktorka nie będzie suszyła głowy o świadomości ciała i jego siły – bo te klientki po prostu wyjdą i nie wrócą. To wszystko, co się dzieje teraz – czyli grupy sportowe z jednej strony i totalna wolna amerykanka z drugiej to pochodne popytu, podaży, czyjegoś pomysłu na zarobek i czyjegoś na usportowienie się.

A może moje podejście, to pochodna tego, że z uporem maniaka próbuję zrobić “zdjęcia produktowe” – i zgadnijcie co? NIE WYCHODZI MI XDDD

No po prostu… DRAMAT.

Na pocieszenie – dla czytelniczek, bo dla mnie to już pocieszenia nie będzie – wpis pani Raissy o rurce, bardziej entuzjastyczny od mojego.

Po 30 zaczęłam trenować pd – by Raissa

Tym optymistycznym akcentem – miłej reszty weekendu wszystkim życzę.

PS Burgundowa – obiecuję, że odpowiedź na kolejne pytanie będzie szybciej. Szukam tylko sensownego programu do wycięcia twarzy i wstawienia innej – w sumie to Nikole Kidman by mi najbardziej pasowała, ale zadowolę się jakąś nietrędowatą Jessicą.

11 thoughts on “rurka Q & A bezpieczeństwo

  1. Twój wpis jest bardzo pouczający. Co prawda nie mam porównania jak było kiedyś, bo sama trenuję od niedawna. Ale fakt jest taki, że jeśli na sali jest 10 kursantek, to instruktorka choćby bardzo chciała (a moja bardzo chce), to nie jest w stanie zapanować nad wszystkimi. PD to wymagający sport, nie dla każdego i tak jak słusznie wspomniałaś – każdy powinien znać możliwości swojego ciała.
    P.S. Dziękuję za podlinkowanie mojego wpisu 🙂

    Like

    1. Jeśli masz fajną grupę możesz zaproponować asekurację w parach, ale to pod warunkiem, że dziewczyny nie będą miały za złe, że połowę czasu “stoją”. Czekaj, czekaj, a skąd jesteś, w sensie – w którym mieście trenujesz?

      Like

  2. Trochę mi szkoda tych trenerek, bo masz rację- teraz wszyscy są mądrzejsi od wszystkich i nie da się zapanować nad takimi ćwiczącymi. Co?, że mi będziesz mówić co mogę na rurce, a co nie- phi, to patrz! No i gleba o podłogę zaliczona : ) Dziecku to przynajmniej powiesz, że zabraniasz, ukarzesz, wyjaśnisz, cokolwiek- z dorosłym ten trik nie przejdzie, zrobi co chce i tyle : )
    Magnezji nie ufam. Używałam przy okazji wspinaczek na kilkumetrowych ściankach. Jestem tak tłusta, że muszę tą magnezję, talk czy co to jest dodawać co pół minuty… Pewnie bardziej wyćwiczone ciało mniej się poci ze stresu fizycznego, ale wciąż jestem mokra niczym ropucha : )

    Like

    1. To chyba dawno z dzieckiem nie dyskutowałaś XD
      Nie ma we mnie współczucia, gdzie widzę, że coraz mniejszy wysiłek jest wkładany.
      Musiałabyś sprawdzić nomen omen na własnej skórze. To jest jednak trochę coś innego. Nie samymi dłońmi się trzymasz – zasadniczo to nimi najmniej – i może wystarczyłoby zrezygnować z balsamów i innych uroków gorących kąpieli, żeby skóra wróciła do normy. Ale to już jest bardzo indywidualne. Do przetestowania. Bo zaczynałam bez i bez się lepiej czułam, ale teraz idę na akord, bo czas mnie dogania (peseloza + dziatwa). Wszystko jest dla ludzi.

      Liked by 1 person

Leave a comment