rurka Q&A – kiedy osiągniesz poziom WOW?

To jest bardzo skomplikowane pytanie, wbrew pozorom, więc ja je sobie rozkminię, jak potrafię, ale odpowiedź dla każdego jest inna.

To może poproszę ilustracje. Tak robiłam na pierwszych albo drugich zajęciach, czyli jakoś październik – listopad 2021.

No wiem, krzywe to wszystko i słabe. Ale pamiętajmy – to były pierwsze zajęcia.

W styczniu 2022, czyli jakoś po kwartale robię tak:

Zajęcia raz na tydzień przez trzy miesiące i moim zdaniem jest nieźle.

Nie zabijam się, nie szarpię, nie robię nic ponad i nie cisnę na siłce. Trzy miesiące, raz w tygodniu, ponad czterdzieści lat na karku.

Na czym polega haczyk?

W 2010 robiłam tak:

I jeśli się o tym zapomni… Ujmę to tak – po miesiącu z aktualnej grupy odpadła osiemnastolatka, bo nie wytrzymała nerwowo, że takie stare gropy jak ja i Kinia dają radę, a ona nie. Po niej przyszła trzydziestolatka, która nas grzecznie odpytała (z dzieci i ile trenujemy) i mając już pełny obraz sytuacji nie denerwuje się, tylko woła o asekurację albo inne tempo. Jest jeszcze trzydziestopięciolatka, która śmiga jak szatan, rzeźbę ma jak siostra Pudziana, a trenuje krócej o dwa miesiące, lecz intensywniej, bo trzy razy w tygodniu plus sztuki walki.

Moje wnioski są takie – młoda dziewczyna, jeśli się nie zniechęci, to już po miesiącu będzie śmigać. A starsza, jak ja, musi uzbroić się w cierpliwość. Przy czym – to wciąż nie jest poziom na zawody. Do zawodów proponuję podejść po roku czy dwóch, jeśli mowa o młodzieży i zawodach takich na poziomie jednego miasta. Po prostu teraz jest dużo więcej szkółek i większa rywalizacja, więc jednak trzeba umieć coś więcej niż kilka figur.

(No i umówmy się – jeśli kobieta chce dorobić na waciki, nie potrzebuje wisieć głową w dół. Wystarczy zarzucić włosami. Ale to na marginesie.)

A co do zdrowia i chorób – wyjaśnijmy to sobie raz a dobrze – ta nowoczesna koronka to się może schować przy jelitówce. Owszem, na koronkę się umiera. Ale chorzy na jelitówkę czasem by już woleli śmierć 😉 Dziękuję za uwagę, idę popijać rumianek.

32 thoughts on “rurka Q&A – kiedy osiągniesz poziom WOW?

  1. Powrotu do zdrowia więc i oby rumianek szybko pomógł (umieraniu mówimy stanowcze nie)! A co do rurki to na sam widok mnie wszystko boli. Tym większy podziw dla każdej figury jaką tam wyczyniasz. I to w każdym roku 🙂

    Liked by 1 person

  2. Wydaje mi się też, że młodzi szybciej się zniechęcają bośmy zapaleni na nowe rzeczy jak poeci w romantyzmie na powstanie 😛 Tak szybko nam zapał przychodzi, jak i szybko odchodzi 😂

    Piękne wygibasy, zazdraszczam.

    Liked by 1 person

  3. Wow, ale mnie zaskoczyłaś tą rurką. Będzie mi się śniła w nocy, ponieważ zawsze myślałam, że rura to ćwiczenia dla osiemnastek. Robisz to wspaniale, dobrze, że wrzuciłaś zdjęcia, bo to wcale łatwe ćwiczenie nie jest.
    Serdeczności

    Like

    1. Wiesz, osiemnastki nie muszą retuszować fałdek na brzuchu ;))) Dzieciaki świetnie wyglądają na rurach czy szarfach, jak małpiatki, a osiemnastek to akurat mało – najwięcej jest studentek w tej chwili, życie studenckie nieco przyschło, w porównaniu z ubiegłymi dekadami, to dziewczyny się wyżywają.
      Chyba kwestia przyzwyczajenia – moja mama do 50 spokojnie stawała na rękach, potem już potrzebowała asekuracji, bo bała się kontuzji, że niby po 50 trudniej się regeneruje człek. Więc podejrzewam, że jak człowiek nie pamięta o cyferkach, to samo się dzieje. Ale to tylko teoria, do sprawdzenia 😉

      Like

    1. Ależ, nie ma co zazdrościć, tylko w wolnych chwilach trochę przysiadów, trochę pompek, trochę brzuszków, dzień za dniem – i jak po 50 nie będziesz miała cienia zadyszki to wbijasz na trening i wymiatasz, bo masz siłę w tych miejscach, których potrzebujesz.

      Liked by 1 person

  4. To zdjęcie z lewej, to po kwartale przerwy. Wpatruję się w nie i wpatruję i nie wiem już gdzie się kończysz, a gdzie zaczynasz. Przypomina mi to taki popularny rysunek abstrakcyjnego sześcianu, którego boki łączyły się pod niemożliwym kątem.

    Like

      1. Cicham… kończę kręcić druty… i chyba pójdę, bo boję się, że skaszanię, a takie śliczne, póki co. Ale końcówkę nie wiem jak zrobić, wiesz, te podciągi do helikoptera… co prawda mnie by dron wystarczył…

        Liked by 1 person

      1. Ja też się pod tą colę podłączę- jak byłyśmy z mamą w Egipcie i straszyli nas ,,zemstą faraona” (większość turystów ma sraki w pierwszym tygodniu, bo nasze organizmy z czyściutkiej Polski mają szok przez stres w starciu z ich wodą i owocami), to właśnie piłyśmy colę jak tylko coś się zaczynało dziać. Działała cudownie.

        Liked by 1 person

      2. Jak najbardziej. Najpierw wsypujesz łyżeczkę cukru na mniej więcej pół szklanki coli, żeby się wygazowała i wszystko podchodzi w górę, a potem pijesz.
        Nie raz pomogło.
        Proszę 🙂

        Like

  5. Fajne te wygibasy. Zgaduję, że osiemnastolatki są złe na siebie i świat, że starsze laski też dobrze wywijają (albo i mają mniejsze opory przed wywijaniem, bo nie zastanawiają się tak obsesyjnie jak osiemnastka, czy dobrze wyglądają pod każdym kątem- mają lepszą akceptację samych siebie), więc nie dziwię się, że ona uciekła. Szczerze powiedziawszy już miałam się zapisać na zajęcia, poszukałam nawet szkoły (i zdziwiło mnie, że jak na rozmiar Sydney, to wcale tych szkół nie ma aż tak wiele i wszystkie są skoncentrowane w tej samej części miasta), ale niestety okazało się, że z okazji pieprzonej koronki, zajęcia tylko dla piętnastokrotnie zaszczepionych, trzeba przytaszczyć swój materac, na który się spada, bo jako że jest korona, to nie wolno dzielić się sprzętem (jak ja materac tam przytaszczę?), w razie wylądowania na kwarantannie twoje opłacone zajęcia ci przepadają i koniec, plus jest zakaz asekurowania się nawzajem lub przez trenera, bo wiadomo- jeden dotyk i koronka cię zabije- także cały świat przeciwko mnie : (. Muszę się przyczaić i poczekać na lepsze czasy, na razie chcąc nie chcąc zostanę przy oglądaniu twoich zdjęć na rurce i tyle…

    Like

    1. Hmmm… no to w tej niedobrej Polsce świat treningowy wygląda zupełnie inaczej. Znaczy materac jest mały i spokojnie nawet na rowerze przewieziesz, on się składa do takiego podręcznego i można sobie pokrowiec z uchwytem dokupić ale pozostałe obostrzenia to jakiś smuteczek. Przyjemność żadna. Trenuj brzuch i ręce.

      Like

      1. Przybiły mnie trochę te obostrzenia- nareszcie pokonałam niechęć do wyściubiania nosa i nawet się napaliłam na te zajęcia, a tu dupa : ) Ćwiczę w domu, ale miałam nadzieję na urozmaicenie. No nic, miejmy nadzieję, że to już ostatnie miesiące tego cyrku.

        Like

Leave a comment