“Mamusiu, żyje?” Kija wyciągnęła paluszek w kierunku rzeźby jakowejś kamiennej. Zdecydowanie mam dość tematu śmierci ostatnio, ileż można…
“Nie żyje.”
“Zdechł? Dlaczemu?” Zdziwiła się, nie wiedzieć czemu, Kijanka. No nie wiem, czemu, nie wiem, czy to rzeźba przedstawiająca właściciela, czy umartwiającego się Św. Piotra, zasadniczo i pobieżnie jest mi wszystko jedno…
“Nie zdechł, z kamienia jest, kamień nie jest ożywiony….” chciałam skrócić, ale nie z Kiją te numery.
“Nie kamień, patrz!!!” szurnęła mną (jak nie wierzycie, że trzylatka może szurnąć dorosłym… to znaczy, że nie macie dzieci. Użyła dołu podkolanowego. Mojego, nie swojego) i dzięki temu znalazłam się na odpowiedniej wysokości. Odpowiedniej, by ujrzeć ślimaka wdzięcznie uczepionego oczodołu kamiennej postaci.
“Nie kamień. Masz rację. I żyje.” pogłaskałam Kiję. Przechodząca wycieczka emerytów przyjrzała mi się z uwagą. Cóż. Ale niby jakiej wycieczki się spodziewałam w pobliżu Dusznik Zdroju? W każdym razie Muzeum Papiernictwa było pyszne. Sam budynek jest obłędny, mogłabym się weń wpatrywać sto lat… gdybym mogła, w sensie, bo chwilowo musiał mi starczyć rzut okiem. Świetne wystawy – choć papier japoński to chciałabym pomacać, ale nie dali takiej możliwości, za to były gry, puzzle, otwieranie sejfu, ….a potem były warsztaty dla dzieci i pięcioletnia Żaba poszła czerpać papier własnozręcznie, na ramkach, ze znakiem wodnym i z płatkami kwiatów… bawiła się cudnie…. tak myślę, bo niby w piosence “Ch*ja widzę, ale się domyślam” (zero calorie cookie to jest taki wymysł, że się może po nocach śnić, ale przynajmniej się czymś wyróżnia. Poczuciem humoru. ….a co do poczucia humoru – “Szymborska. Znaki szczególne” … jeśli lubicie poetkę, albo jej poezję – pomińcie tę pozycję pióra Joanny Gromek-Illg i zapomnijcie, że została kiedykolwiek napisana. Nie umiem dokładnie wyjaśnić, to są takie małe, irytujące szczególiki rozrzucone akapitami… najprościej będzie tak: kobieta bez poczucia humoru zajęła się biografią poetki znanej z niezwykłego talentu i poczucia humoru właśnie. Czołgam się przez toto i nie mogę zrozumieć, jakim cudem ma tak wysokie notowania….”Tracę rytm, dobry smak, dawno straciłam już takt” ze powtórzę za Marie.)
Dobrego tygodnia.
jak byłam mała to nadzwyczajną wręcz miłością darzyłam wszystkie ślimaki. Nie wiem czemu?
LikeLike
Bo pierogi? Ja się brzydzę, a odkąd mi zjadły cukinię i sałatę to nienawidzę. W szczególności po cukinii…
LikeLike
mi też zjadły właśnie sałatę, a rok temu wyjadły hortensje… Ale za dzieciaki, chowałam je do słoika z sałatą i hodowałam w sypialni:)
LikeLike
Bo wtedy nie bolała tak strata sałaty, jak teraz. Teraz dobra, ekologiczna sałata to majątek 😂
LikeLiked by 1 person
ano masz świętą rację :):)
LikeLiked by 1 person
Miałam znajomą, którą córeczka zmusiła do wizyty u weterynarza, kiedy ich “domowemu” ślimakowi pękła muszelka od przypadkowego upadku. Weterynarz miał dosyć dziwną minę, kiedy rozłożyły chustkę do nosa pokazując pacjenta. Dzieci są CUDOWNE.
LikeLike
Można skleić żywicą. Znaczy – ja bym nie umiała, ale widzialam, jak to na yt pokazywano i pacjent przeżył…
LikeLiked by 1 person
Ileż to wspaniałych chwil zawdzięczamy dzieciom, a ile od nich się uczymy…
Zasyłam serdeczności
LikeLike
Szkoda, że ta nauka najczęściej idzie w las…
LikeLike
A gdzie to? Ja też tak chcę, czerpać garściami. Choćby i papier.
LikeLike
Duszniki Zdrój.
LikeLike
OK, dzięki.
Szkoda.
W ch*j daleko.
LikeLike
Ale jak będziesz obok – warto, ten budynek jest tak piękny, że ach. I przewodnicy zaangażowani, jeden nawet usilnie próbował zainteresować Żabę, ale to już nie to pokolenie, papierowe pieniądze zupełnie do niej nie trafiają. No i puzzle były jednak za łatwe…
LikeLiked by 1 person