Dobre, bo polskie

Książki, oczywiście.

Marta Kisiel – Małe Licho i tajemnica Niebożątka, i Anioł z Kamienia – ok, to nie jest lektura pierwszego wyboru dla dziecka, raczej dla mamuś przedszkolaków. Postaci i świat polubiony z Dożywocia i Szaławiły teraz w odsłonie dla dzieci – tylko, że ja bym dziecku tego nie czytała, klimat trochę za ciężki ponadto nie każde dziecko przyjmie z łatwością, że dorośli też się mylą i też mają swoje za uszami. Więc – raczej dla mamusiek, niż dzieci, ale jest okejka,

Małgorzata Starosta – Wina wina, O gusłach się nie dyskutuje – Chmielewska to nie jest, ale nie musi. Bardzo przyzwoity poziom, lekko, łatwo, bez ciężkich rozkmin egzystencjalnych.

Magdalena Wolff – Kukułka i wrona – trochę retelling legendy o Babie Jadze, trochę nostalgiczne spojrzenie na dawne czas ze starą, dobrą słowiańską wiarą… Kreacja świata z rozmachem, psychologicznie też nieźle. Czasem mnie zastanawia, dlaczego współczesne kobiety z miasta są takie przekonane, że naszym przodkiniom lepiej było za czasów sprzed KK? To, że w panteonie gościły boginie o niczym jeszcze nie świadczy, serio. Grecy też mieli boginie, a ich obywatelki jakoś nigdy nie doprosiły się nie tylko praw wyborczych, ale zwykłego, ludzkiego traktowania, więc może nie szalejmy z tą miłością do starych słowian.

Milena Wójtowicz – Z tobą będzie inaczej, Zaplanuj sobie śmierć. Cóż. Świetna autorka fantastyki przeszła do mainstreamu, w komedię kryminalną, a raczej romans kryminalny. Cóż. Wszystko tej pani z dziedzin fantastycznych biorę w ciemno. Romansom natomiast mówię NIE. Zapewne dlatego, że tak wysoko poprzeczkę postawiła swą fantastyczną twórczością – oczekiwałam fajerwerków i gdy nie nastąpiły – po szczeniacku się obraziłam.

UWAGA, UWAGA, WYGRANA w moim prywatnym rankingu ostatnich 2 tygodni z polskimi autorkami – Katarzyna Puzyńska i jej Chąśba. Urzekła mnie totalnie i do spodu. W Królestwie bez nazwy, w bezimiennym Grodzisku – źle się dzieje. Obok utopców, rusałek i stolemów jak zwykle ludzka podłość, odrzucenie innych, nieszczęśliwa miłość i hańba kobietom… a pośród tego bałaganu przechadzają się słowiańscy bogowie. Ale nie nie ci łagodni, czy piękni, jak z Kukułki powyżej. Bogowie podli i małostkowi, jak z sag nordyckich, gdzie wszystko jest wiadome, ale kara musi być. Wspaniałe, rewelacyjne, bawi i przestrasza. Uwagi można mieć trochę do strony formalnej, ale to kwestia gustu, czy czytelnik chce przerwać lekturę i sprawdzić przypis, czy jednak lecieć z akcją na łeb, na szyję..

Co jeszcze? Kolorki. Zrobiłam tak landrynkowe kolczyki, że sama przed sobą jednak musiałam przyznać, że takich landrynek już raczej nie ubiorę. Ktoś ma może córkę w wieku mocno wczesno nastoletnim, w ostrej fazie pink lolity? Bo to jednak trzeba mieć bardzo młodą skórę, by taka landrynka dobrze wyglądała…CandyLolitę wymienię na papierową książkę, ale dobrą. Jak coś – wieści na priv proszę.

Advertisement

5 thoughts on “Dobre, bo polskie

  1. Uwielbiam Twoje recenzje!
    Są skondensowane w formie, ale bogate w treść.
    Z wymienionych pozycji najbardziej zaciekawiła mnie ostatnia. Puzyńskiej czytałam tylko “Motylka”, ponoć jej najsłabszą książkę, o “Chąśbie” słyszałam dużo dobrego.
    A kolczyki piękne, sama słodycz!

    Like

Leave a Reply

Please log in using one of these methods to post your comment:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s