Jest, jak jest.

O tej rzeczywistości, to najlepiej chyba zapomnieć. Więc lecimy z polecajkami lekturowymi, to chyba jedyne, co mi ostatnio wychodzi, nie że polecajki, bo to kwestia gustu, tylko, lektury nad wyraz udane miałam, zatem podzielić się chcę.

Lars Mytting “Tkanina z Hakne” – piękna, nastrojowa opowieść, gdy trzeba rzeczowa i i do bólu przyziemna. No bo kto by pamiętał, że myśliwy mysi się dobrze wyszorować, ze szczególnym uwzględnieniem miejsca, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę, gdyż zwierzyna mogłaby go zwietrzyć, albowiem… człowiek śmierdzi… Część druga, mniej brutalna od poprzedniej, znaczy, więcej bohaterów dożyło końca opowieści i nie wszystkich autor okaleczył. Polecam.

Anna Brzezińska “Woda na sicie” co z człowieka wydrze inkwizycja? Wszystko. Opowieść męczonej kobiety – brak opisu tortur, sam protokół zeznania, więc spokojnie – plącze się, wraca po własnych śladach, zaprzecza sama sobie. W tym krwawym tańcu poznajemy przykry świat pod rządami zabobonów i ludzkich złych … w sumie – świat, jaki mamy i teraz. Bez przesady, aż tyle się nie zmieniło. Prawdy nie poznamy. Prawda jest okruchem lodu.

Maja Lunde “The end of the Ocean” cóż… jesteśmy potworami, niszczącymi jedyny świat, jaki nam dano. Gdyby dano więcej, to pewnie więcej byśmy zniszczyli. Krótka nowekla, w szczególności w porównaniu z Pszczołami, równie smutna, niemniej delikatny promień optymizmu jest obecny. Aczkolwiek nienachalnie tym optymizmem autorka szafuje.

Kuźmińscy “Śleboda” Kryminał, w pewnym sensie, bo jest i trup- i sprawcy tegoż trupa poszukiwanie. Ale bardziej obecne są góry, gwara – autentyczna, jeśli moje zdanie się liczy, choć zapis fonetyczny mnie kłuł w oczy, jestem pewna, że niektóre słowa lepiej by wyglądały w zapisie niemieckim, ale, że gwara zawsze była mówiona, a autorka ma tytuły naukowe, to zakładam, że ona ma rację – i nie do końca dobra przeszłość. Bo to nie jest tak, że górale samym Ogniem stali. A z głodu i z miłości różne rzeczy się robiło.

Robert Harris “Indeks strachu” – jak dla mnie ten człowiek pisze tak, że strach się bać, serio. Najgorsze koszmary opisuje w taki sposób, że nagle dochodzę do wniosku, że przecież to już się dzieje. Bo może i się dzieje?

Wendy Mass “Bob” – dla dzieci, przyjemne, spokojne, przesłanie ekologiczne się pęta za kurtyną wydarzeń, zajawka mitologiczna jest, nieważne, że to akurat mitologia japońska, nie nasza. dla sześciolatki jak ulał.

Naszyjnik w kolorach absolutnie nie pasujących mojej córce, za to pasujący do sukni Meridy. No bo kim mogłaby być moja mała córunia?

I w równie niepasującym do niczego różowym – odstresowywacz. Dziś mi moja Merida zakomunikowała, że ona sobie życzy tydzień bez środy, bo w środę mama wychodzi. RAZ w tygodniu, na JEDNĄ godzinę. I córka ma mi za złe. Coś tu poszło źle.

Advertisement

6 thoughts on “Jest, jak jest.

  1. Raz poszłam tylko do samochodu, bo zapomniałam telefonu zabrać.
    No ile mnie nie było, 3 minuty ?
    Otworzyłam drzwi od mieszkania, miałam takie powitanie jakby mnie rok nie było. XD

    Liked by 1 person

Leave a Reply

Please log in using one of these methods to post your comment:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s