mowa o dziennikarzach naturalnie, ponieważ Olitoria absolutnie się nie zgadzała, jakoby nastał ich kres. Ok, mogę się wycofać, nazbyt pochopnie pogrzebałam wszystkich. Są tacy, co żyją, tworza reportaże i są to wysokiej klasy dzieła. Albo przynajmniej rzetelne. A to już bardzo dużo.
“Dzieci Norwegii” Maciej Czarnecki – Ciężki temat, niejednoznaczny, a dobrze nakreślony z różnych punktów widzenia, dodatkowo autor wyjaśnił, skąd brały się problemy z uzyskaniem opinii czy wypowiedzi konkretnych urzędów czy osób fizycznych. Czy bardzo drastyczne? Niektóre historie mrożą krew w żyłach, ale chyba tylko matkom, więc bez przesady. Polecam, z zastrzeżeniem, że niewiele tu romantyzmu czy nadziei.
“Serce narodu koło przystanku” Włodzimierz Nowak – zbiór krótkich opowieści z Polski prowincjonalnej. Gdzie pracodawca jest jeden i jeśli nie dasz z siebie wszystkiego to tracisz wszystko. Albo gorzej – tracisz życie, bo ze zmęczenia wpadasz do maszyny. Kto pamieta o chłopcu, którego maszyna do masy cukierkowej przemieniła? Było o tym głośno, wtedy, kto dziś pamięta? W zalewie egzotycznych trzęsień ziemi czy wojny za miedzą zapominamy o tych tragediach, którym, jako społeczeństwo moglibyśmy dać odpór. Bo wystarczyłoby parę pikiet, dopilnowanie, by inspekcję przeprowadził obiektywny obserwator… Więc to są opowieści z naszego podwórka, tak pelne beznadziei, że to aż straszne. Bo od lat nie zmienia się zbyt wiele.
“Od Katowic idzie słonce” Anna Malinowska to z kolei nostalgiczna, urokliwa opowieść o Śląsku i Katowicach, o biedzie, nadziei, o awansie społecznym, o kopalni Wujek trochę też – piękny język, świetnie stopniowane napięcie, wiele wiadomości nieoczywistych.
Po drodze przydazyla mi się jeszcze “Simona”, ale miałam wrażenie, jakbym czytała laurkę. Zapewne wynikało to z szacunku dla bohaterki, z którym autorka się nie kryła, ale znając opowieści z innych stron… trochę słabo wyszło. Czy szukałam potwierdzenia znanych, a szokujących detali? To nie tak. Może w ten sposób- czy normalna panna odcięłaby się od rodziny i środowiska, bo ją absztyfikant wystawił do wiatru na przyjęciu? No nie bardzo. Ale jeśli ten absztyfikant przez rok za nią chodził, kwiatki przynosił i taki grzeczny był, o ołtarzu przebąkiwał, aż do łóżka zaciągnął…a potem cały dumny ogłosił to siostrze owej panny, przy ludziach z paczki i siostra wydzieliła mu skrzynkę wódki bo to zakład był… No to trochę inaczej to wygląda, prawda? I tak miałam przez cały czas lektury- niby w ogólnym zarysie się zgadza, ale pamiętam wywiady czy fragmenty, które brzmiały inaczej. I teraz problem mam, bo pamięć zawodna, nie mam jak zweryfikować, umknęło na dobre, zresztą, kto by się aż tak przejmował cudzym życiem. Więc tylko odnotowuję, że taka opowieść też była, ale czego w niej brakło, pazura może?
Nie wygineli, piszą. Już dobrze, Olitorio?
czyli będzie co czytać!
LikeLiked by 1 person
No!
Już lepiej 😀
LikeLike
Cieszę się XD
LikeLiked by 1 person
U Ciebie zawsze coś ciekawego do czytania się znajdzie.
LikeLike
Teraz tylko wolny czas i będzie czytanie;)
LikeLike
Tru, tru.
LikeLiked by 1 person