Spokojnie, spokojnie

“Czy pani ćwiczy jogę?” Spytał mnie uprzejmie sześciolatek. Jeden z 20. Siedziało wkoło mnie dwadzieścioro, pochyleni wraz ze mną nad koralikami i tylko raz na jakiś czas wybuchała mala wojna, bo teraz to już naprawdę moja kolej proszę pani, a on się bezczelnie wpycha, a te koraliczki to ja sobie wybrałam, a jej to nawet nie pasują, bo ona jest goopia!! …zatem joga mnie nieco zaskoczyła. “Dlaczego pytasz?” “A bo moja mama ćwiczy i przychodzi do niej taka pani i ona zawsze takim głosem powtarza, że spokojnie, spokojnie…”

“Lubi pani powieści historyczne?” Spytał spod okna bibliotekarz. “Pasjami, ale jednak na wyższym poziomie, nową Cherezińską bym brała…” wyjaśniłam zgodnie z prawdą. “Tę oto?” Spytał, wyczarowując skądeś “Synodię. Słowo się rzekło”. Zanim pochwyciłam niezbyt opasły tom schował go za plecami. “Moment” uśmiechnął się niby Kot z Alicji. “Muszę wbić pieczątkę.”

Kosmos Parku nie polecam dla małych dzieci – większość atrakcji jest jednak dla starszych. Nie polecam dla starszych – kolejki, mało wyjaśnień naukowych, więcej zabawy i vr, a umówmy się vr nie jest nikomu do szczęścia niezbędna niż to warte. Serio.

Zamek w Grodnie polecam, sukcesywnie nad nim pracują, sala multimedialna robi wrażenie, jest nawet kawałek na leżakowanie i podziwianie filmów na suficie – z pomysłem biglem, czad. Jak będziecie pamiętajcie obfotografować kolorowy domek przed wejściem. A potem doczytajcie, jak te wzory powstały.

Praca marzeń: tatuatorka. Mogłabym się wyżyć rysunkowo, zadawałabym fizyczny ból klientowi – i jeszcze byłby mi za to wdzięczny w brzęczącej możecie, cudo.

problem: mdleję na widok krwi.

Więc zanim znajdę robotę marzeń pomieszam się, że jeszcze coś umiem, w tym wypadku biżu dla małej Marry. Podobała się. A dzieciom wcale nie tak łatwo dogodzić.

Naszyjnik, kolczyki, bransoletka, pierścionek.

Marzenia dorosłym czasem. Spełniam też. Wpadł Ropuch z wizytą, przez pół godziny jęczał, że potrzebuję płaskiego plastra drewna, bo pracę na zakończenie kursu na ASP ma oddać i skąd tu interesujący plaster… “Taki?” Spytałam, prezentując swój ulubiony podstawek do zdjęć, który zresztą widać pod koralikami powyżej. “Taki, ale cieńszy.” “Xżę, bo wiesz teść twój chce fachowca nająć do obcięcia plastra, nie masz piły pod ręką?” “Fachowca? Stolarza może?” Xżę uśmiał się szczerze i w 10 minut odciął plaster.”No to ja wiem, jakimi kryteriami kierowałaś się, wybierając meza” skwitował Ropuch, po tym, jak zapakował plaster, żeby mu nikt nie odebrał. Nie jestem taka pewna, czy wie, bo choinka pół roku odstać musi. Ale przy choince nie straszę fachowcem.

Żaba i Kijanka nieodmiennie pozostają w trybie naprzemiennych chorób, choć Kija jednak trochę częściej.

A powyżej opaska Żaby na dzień wiosny. Bo po setce kffiatkow origami sama sie czułam poskładana, ale kwiatka to nie przypominało. Zatem polałam sztuczym śniegiem, Xze zadziałał glue gunem i super. Na koniec doczytalam, że kwiatki miały być dopięte do kurtki albo peleryny. Cóż. Żaba się nie przejęła. ” Pani się śmiała, ze znowu przeczytałaś tylko początek wiadomości. Przyzwyczaila się. Jak też. Nie przejmuj się mamo”

W sumie to i tak jestem dumna z siebie, bo to było ta noc, że Kija miała 39.8 i za nic nie chciało spaść.

Karuzela zabawy, niech ktoś to zatrzyma, wysiądę tylko na chwilę, obiecuje, że wrócę. Z zapałkami.

Dobrego wieczoru wszystki., a także dnia, tygodnia, nawet miesiąca.

Advertisement

5 thoughts on “Spokojnie, spokojnie

Leave a Reply

Please log in using one of these methods to post your comment:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s