Chcesz się pośmiać?

Bardzo proszę, oto mój zestaw fuck-upów ostatnich tygodni. Zapisane już nie są takie zabawne, ale się postaram.

Żaba, moja 6letnia córa, jest genialna, oczywiście, że o tym wiem. Postanowiła wystartować w konkursie recytatorskim wiosennym, skoro w jesiennym tak super jej wyszło. Przyjęłam do wiadomości, wybrałyśmy wierszyk, sprawdziłam datę, leniwie zaczęłyśmy powtarzać, żeby się nie przemęczyć, bo to 3 tygodnie, machnęłam jej komplet biżuterii wiosennej, takie mdłe pastelowe kwiatki, słodkie do wyrzygu, ale kim jestem, żeby krytykować gust dziecka..

. A potem nagle na grupie zobaczyłam alarmującą wiadomość, że rzeczony konkurs dnia następnego. Oraz informacje pod tą straszną wieścią, że w zasadzie wszystkie matki przez święta zapomniały o konkursie. Rano sprawdziłam, co Żaba pamiętała z wierszyka – jak było do przewidzenia – NIC. Wyjaśniłam jej problem, upłakała się, ubrała dresy i dzielnie ruszyła do przedszkola. Wychowawczyni napisałam, że zapomniała, sorry, niech mi dzieciaka nie męczy, bo wstyd, a ja mam moralniaka i w ogóle, sypię łeb popiołem. Godzinę później dostałam zdjęcie, jak to Żaba odbiera dyplom. Za pierwsze miejsce. Geniusz, nie dziecko. Ale jak ten geniusz wrócił, to spytałam kontrolnie, ilu było uczestników. Dwoje. A Żaba dostała pierwsze miejsce, bo umiała wskazać tytuł i autora. I już miałam umrzeć ze śmiechu, kiedy wzięła wdech i wyrecytowała wierszyk bez zająknięcia. Ktoś coś z tego rozumie???

Etap II miał być za kolejne dwa tygodnie. Już na poważnie zaczęłyśmy wierszyk ćwiczyć, żeby była też intonacja, a nie drewniane odstukanie, gdy WTEM – wypadła recytatorce jedynka. Górna. Zaczęła trochę świszczeć. Próbowałyśmy to opanować, ale nie dało rady.

Pomiędzy Kija trochę gorączkowała, trochę zbijaliśmy, trochę kaszlała, na basen nie poszła, jakaś taka podejrzana z lekka… A potem wysypka. SZKARLATYNA.

Zgadnijmy wspólnie, ile czasu upłynęło, zanim wysypka pojawiła się u Żaby? 24h. Dokładnie dzień przed konkursem.

I kiedy tak siedziałam z dwiema małymi zarazami i spytałam Xżęcia mojego, dokąd on się właściwie wybiera – wyjaśnił, że po wkład do kominka, bo za półtora roku będzie trzeba wymienić, więc trzeba go kupić teraz, zaraz.

Spoko. Dobrze, że nie opowiadał o zapałkach.

Ale lekarza on załatwił, co wcale nie jest ostatnio takie proste, może ten kominek, to było odreagowanie.

Nadal nie zmieniłam pracy. Gdyż albowiem jestem … oryginalna? Pracodawca przedsiębiorca boi się takich jak ja, wiek, wykształcenie małe dzieci i zapuszczone korzenie – strach taką brać. Szukam dalej.

Wiosna. Ślicznie. Szkoda, że nie mogę korzystać, bo młode dostają histerii, kiedy wychodzę bez nich, nawet śmieci wyrzucić, siedzą w oknach i machają, jak więźniowie jacyś.

Grupę rurkową mi zamknęli. Prawie, jak wzięli, zamknęli mój ulubiony klub, drama, rozpacz i łzom nie było końca. Serio, za każdym razem, jak pasuje mi instruktor, godzina i towarzystwo – musi się coś wysypać??? A tak się bosko ćwiczyło do rytmów R+. …może właścicielce studia nie komponowało się z różowym odcieniem ścian? Któż to wie?

Więc zamiast szukać intensywnie roboty – siedzę z dwiema zarazami. Bo ich dziadek, jak tylko usłyszał, że potrzebuję wsparcia – ogłosił, że jedzie w góry. A ja tylko do fryzjera chciałam pomiędzy wyskoczyć.

Advertisement

9 thoughts on “Chcesz się pośmiać?

  1. Samo życie, Aksiniu, znamy to, znamy…
    Jak coś się sypie, to już po całości.
    Ale żeby jeszcze tę grupę rurkową Wam zamknęli?
    Jaki to sens, skoro jest popyt i zapotrzebowanie?
    Nie rozumiem.
    Niech się wszystko poukłada i niech zdrówko wraca, by dziewczynki skorzystały z wiosny, a nie tylko tak, przez okno..

    Like

Leave a Reply

Please log in using one of these methods to post your comment:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s