O książkach dla dzieci okiem zgreda…

Nie jestem specjalistą – to się wypowiem, a co! Primo – dawno temu zdarzyło mi się przeczytać artykuł o tym, że wśród milusińskich to już tylko Disney, a na całą badaną grupę tylko jedna dziewczynka przedstawiała sobą nadzieję na przyszłość … Continue reading O książkach dla dzieci okiem zgreda…

Nie mam nosa…

Nie mam nosa… …znaczy fizycznie, to i owszem, mogę śmiało powiedzieć, że moja twarz to jest to, co narosło wkoło nosa. Natomiast nie mam powonienia, które miały pokolenia przede mną. Może jest tak, że człowiek atakowany od najwcześniejszych lat spalinami, smogiem i smrodem miasta – żeby nie zwariować traci węch? W końcu od lat nauczyciele w szkołach muzycznych narzekają, że przychodzące roczniki mają coraz gorszy słuch. W szkołach muzycznych, rozumiecie? To co powiedzieć o reszcie. Podobno zawdzięczamy to wszechogarniającemu hałasowi. Zatem z węchem może być dokładnie tak samo. Tylko nie ma kto bić na alarm. Jak dużo gorszy mam węch … Continue reading Nie mam nosa…

Magia czarno-białych zdjęć

O “Osobliwym domu pani Peregrine” już gdzieś pisałam, urzekł mnie bowiem pomysł napisania książki o fotografiach. Stare, dwukrotnie naświetlone, że wyszedł pso-chłopiec, albo dziura przez środek dziecka. Pomysł był fajny. Potem była część druga, t“Miasto cieni”, takoż przeczytałam, ale zachwytu było jakby mniej. A teraz mam czytnik. I “Biblioteki dusz” już nie przeczytam. Zdjęcia reprezentują się słabo, nieostre i jakieś nie takie. Wtedy człowiek szuka – fabuły, języka… No i umówmy się – fabuła jest na poziomie podstawówki, a język… język jest tak koślawy, że myślałam, że czytam podróbę. Polszczyzna jest piękną, ale trudną materią i jak nie umiesz – … Continue reading Magia czarno-białych zdjęć

“Człowiek o 24 twarzach” Daniela Keyes czyli skończona Matrioszka Miłosna

Książkę przeczytałam kilka dni temu. Nie za bardzo wiedziałam – nadal mam wątpliwości – jak podejść do tematu. W czasem przemyśleń skończyłam matrioszkę. Wypalanie dobrze robi na myślenie. Matrioszka dostępna TU A co do książki. Czytało się dobrze. Autor nie … Continue reading “Człowiek o 24 twarzach” Daniela Keyes czyli skończona Matrioszka Miłosna

“Hen. Na północy Norwegii” Ilona Wiśniewska

Sąsiad z wiertarką morderczo skrada sen Na korytarzu ścigają się przedszkolaki sąsiadki, wpadają na wracającego po imprezie nastolatka, który rzuca za nimi wiąchę, nie kwiatów Za oknem pojawia się kolejny dźwig, przyglądam się z zaniepokojeniem, co tym razem przysłoni mi powstające betonowe szkaradzieństwo – Kochanie, a wiesz, że można kupić całkiem sporą chałupę za cenę używanego auta? – Chyba w Norwegii! – Skąd wiedziałeś? Pomyśl chwilę. Czysty las, czysta woda, do ludzi daleko, do nieba wysoko… – Kobieto, skup się. Dom jest tani, niektóre to nawet darmo dają. Ale utrzymanie wściekle drogie… – Ja dużo nie potrzebuję… – Ale jeść … Continue reading “Hen. Na północy Norwegii” Ilona Wiśniewska

“Czarci pomiot” Atwood

Po pierwsze lubię Szekspira. Po drugie – lubię, gdy opowieść dotyczy teatru. Teatru jako magii, powstawania, jako żywej magii. Teatr wielbię absolutnie. Film nigdy nie poruszył mnie tak, jak sztuka odegrana na deskach. Z powyższego wniosek jeden – “Czarci pomiot” musiał mi się spodobać. Tymczasem nie do końca. “Czarci pomiot” wiele obiecuje, tymczasem mam niedosyt i wrażenie, że ktoś obiecał mi góry skarbów Smauga – a dostałam jesienne liście. Nie no, śliczne są, nie narzekam, ale ktoś sugerował, że będą szczerozłote. Język poprawny, rzemieślniczo ok. Główny bohater – po serii niepowodzeń życiowych i kilku traumach [jeszcze jedna książka o utracie … Continue reading “Czarci pomiot” Atwood

“Opowieść podręcznej” Margaret Atwood

Jak dla mnie – utwór powinien nazywać się “Przypowieść o podręcznej”. Po kolei. Najpierw był jakiś zwiastun serialu. Spowodował, że obróciłam oczami i wydałam pełne zniechęcenia westchnienie. Ileż można na ten sam temat? Potem były entuzjastyczne opinie młodszych koleżanek. Absolutnie dla mnie niezrozumiałe, w końcu Zajdel napisał o zniewoleniu lepiej, a że nie koncentrował się na kobietach – no błagam… Ktoś okrzyknął powieść “Biblią Feminizmu” i moje chęci lektury zdechły bez ostatniego jęku. Tymczasem – tymczasem czytanie na czytniku jest znakomicie szybsze, a książka liczy niewiele ponad 200 stron – w zależności od czcionki. Co mi szkodzi nadrobić zaległości? Bo … Continue reading “Opowieść podręcznej” Margaret Atwood

Podróżująca książka

Jakiś czas temu, wydawało mi się, że lata świetlne i eony, po sprawdzeniu wyszło dwa miesiące, zgłosiłam się do Book Tour na jednym z blogów. Po czym zapomniałam o sprawie. Dlatego, gdy w drzwiach stanął mój ulubiony listonosz – nadal kocham faceta miłością wielką!* – zdziwiło mnie, że taka przesyłka do mnie. I ucieszyło, bo to była chwila posuchy pomiędzy buntem męża a zakupem czytnika. A przesyłka zawierała ewidentnie książkę, z nieba mi spadła. Book Tour w skrócie polega na tym, że jedzie sobie egzemplarz autorski czy wydawniczy w świat, od człowiek do człowieka, egzemplarz jest znaczony notatkami czytelników kolejnych, … Continue reading Podróżująca książka

O książkach i blogach

Czytam dużo, bo lubię. Zboczenie takie i już. Każdy ma jakieś, nie wszyscy się przyznają. Chwilowo czytam jeszcze więcej. Obok wypalania laleczek jest to ostatnia dozwolona czynność, ratująca mnie przed szaleństwem. A w każdym razie przed marudzeniem na skalę mega. I sprawa jest taka. Osobiście blogi książkowe nawiedzam tylko w poszukiwaniu inspiracji. Kiedyś wydawało mi się, że blogi książkowe służą wymianie myśli, opinii, opowieści inspirowanych książkami. A tu nie. Bloger napisał swoją recenzję i szlus, jak coś nieśmiało chciałam podjąć temat – byłam gaszona. Lub ignorowana. No to po co te recenzje? Sztuka dla sztuki? Z chłopem o lekturach nie … Continue reading O książkach i blogach

“Harda” + “Królowa” pióra Elżbiety Cherezińskiej

Myślę czasem, jakby to było, gdybym podjęła współpracę z wydawnictwem. Człowiek dostaje paczki z książkami, nówki sztuki tylko dla niego! A potem weź tu człowieku napisz coś na temat jakiegoś bredzenia chorego na tyfus. Nie mam przekonania, bałabym się. Dlatego książki z biblioteki też się pojawiają, bo wolę z biblioteki – niż od wydawnictwa. Może zmienię zdanie, ale jeszcze nie teraz. Pięć laleczek. Laleczek nie będę przepoławiać, zatem musiałam podjąć decyzję – 4 czy 5. Jak zwykle w sytuacjach kryzysowych rzuciłam monetą. Zatem 5. Z okładką żyć będę, ważne że wewnątrz czcionka czytelna. Język wysokiej klasy – odpoczęłam od bełkotu. … Continue reading “Harda” + “Królowa” pióra Elżbiety Cherezińskiej