“Hello darkness, my old friend -czyli “Daleko od Niflheimu”

Dowcip taki był, nie pamiętam całości, ale pointa była, że mąż wyszedł po zapałki na 20 lat.

Jak dla mnie ok.

Potem, po mężu w życiu pojawiły mi się córki i zaczęły pojawiać się takie wieczory, kiedy ryjąc nosem po podłodze [ze zmęczenia, nie w poszukiwaniu trufli!] z chęcią sama bym go po te zapałki wysłała, tylko on biedaczek taki zmęczony.

Potem pomyślałam, że to taka metafora, człowiek przystosowuje się do ekstremalnych warunków, ale przestaje być sobą i dopiero po tych 20 latach, jak te małe symbioty [wystrzegam się używania określenia ‘pasożyt’] odejdą w świat – to wtedy człowiek wraca do siebie. Jak dobrze pójdzie to z paczką zapałek, w której ukrywa błyskotki, te najcudowniejsze chwile – i albo to są diamenty, albo szkiełka.

A Olitoria nawet o Tomku przestała per Tomek, tylko już jest pan T. XD I poradnik dla ojców się nie ukaże. Bo tego się nie da wytłumaczyć. Wydarzenie krańcowe zmienia człowieka, kobieta po porodzie jest inna, jakby pojawiła się jej w polu widzenia rysa na szkle, jakby idąc ulicą cały czas wiedziała, że obok jest pustka i ona, ta pustka, patrzy z powrotem, więc lepiej odwrócić oczy, że kiedy w nocy nie da się zasnąć, to jedyne właściwe słowa to ‘Hello darkness, my old friend’ …………………………

……………………….

………………………i właśnie w takim nastroju będąc można czytać “Daleko od Niflheimu”. Dziwne skojarzenia, przerażające opisy, ludzie z problemami i niesympatyczni, tak bardzo, że u każdego bohatera czytelnik podejrzewa traumę – prędzej czy później o tej traumie zostanie napisane. Pośród lejącej się z nieba lawy lód emocjonalny bohaterów nadal ścina krew w żyłach, bardziej niż strach przed wulkanem. Lektura dziwna i jako się rzekło – trzeba być w odpowiednim nastroju. A – i tytuł książki zasadniczo nie ma związku z treścią. Pomijając wszystko inne – jak można zmarnować taki tytuł???

 

7 thoughts on ““Hello darkness, my old friend -czyli “Daleko od Niflheimu”

  1. No tytuł w rzeczy samej przedni. Mówisz, że zmarnowany? To nawet nie podchodzę 🙂

    A ci mężowie to, biedaczyska, zawsze tacy zmęczeni straszliwie, nie? Echh…

    Like

    1. Tytuł jest clickbaitem i nie ma co dyskutować. A książka – wyobraź sobie wielkie namiętności, wielkie tragedie opisane ze skandynawską powściągliwością. Brzmi dziwnie? Właśnie takie jest. Zderzenie tematyki – ubóstwo trzeciego świata, praca niewolnicza dzieci, samobójstwo matki, etc – ze spokojnym, racjonalizatorskim stylem opisu. Jakby eksperyment literacki, ale nie jestem pewna, czy udany.

      Liked by 1 person

  2. Moje symbioty poszły w świat i ja zerwałam się jak pies z łańcucha i hasam po polach i lasach. Trochę mi to zajmie, nie wiem czy nie więcej, jak 20 lat. Ha ha życie pięknym jest.

    Like

  3. Już miałam przed oczami podróż Pana T do Nilfheimu po zapałki…chyba też już szukam trufli bo wieczór!

    Like

Leave a comment