poczułam się staro, gdy zadzwonił mój telefon; w dawnych latach dzwonił różnie – a to till namawiał do stripteasu, a to dero nucił o sandmanie… a teraz? by dzwonek nie budził dziecka, ale by nie wykańczał mnie psychicznie mozartem – gdy ktoś upiera się by ze mną porozmawiać, powiadamia mnie o tym louis pysznym czekoladowym głosem mrucząć ‘hello, dolly!’… mąż zaś zamienił ostatnią zapałkę oompha na ‘jest super, jest super…’