wiem, że niekoniecznie poprawnie to brzmi, ale ile wpisów można zaczynać “Będąc młodą matką…” alibo “Będąc młodą blogierką…” tem bardziej, że młodość moja ostatni rok ma 3 na przedzie, zaczem jest nieco drugiej kategorii…
Na okoliczność wpisu Agniechy wykonałam kawę, prawie staropolską, nadto ją spożyłam. Znaczy z koglem-moglem, śmietanką, kardamonem. Smakowo jest to… słodkie. Ma zaletę. Jest mega sycące. Kolacji po tym już nie trzeba.
Z kolei Okularnica poleciła “Ranę”. Przeczytawszy grzecznie stwierdzam, że nie poruszyło specjalnie. Znaczy – warsztat ok, autor się starał. Tylko – rzeczywistość była gorsza. A różnice przemawiają jednak na korzyść sprawczyni. Oryginał – czy pomysł? pretekst? – u pani Seidler. A u pana Chmielarza jest… podróba. Wszystkie motywy – a brak napięcia. Niemniej, jeśli zapomnieć o prawdziwej historii – opowieść interesująca.
O jacież… szacun! To jajko skutecznie mnie odstraszyło, ale…jak widać, ma swoje zalety. W każdym razie jesteś moją kawową super hero! 😉
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂
LikeLike
Serio była zdecydowanie lepsza od wynalazków z cyklu mleko sojowe czy podwójne.
LikeLike