Zewsząd atakowały mię reklamy, że zjawiskowa, nieziemska, kosmiczna wręczy wystawa, że klimat i nastrój i w Waszyngtonie odniosła sukces i w Warszawie i na 100% będę żałować, jak nie pójdę.
Bilety tanie nie były. Więc się zawahałam, bo czasem miewam węża w kieszeni.
Wtedy zadzwonił Ropuch, że muszę, MUSZĘ zobaczyć.
Zignorowałam intuicję, która to właśnie włączyła alarm przeciwlotniczy.
Intuicja się obraziła.
Namówiłam Xżęcia mego, dzieci przezornie wysłałam do przedszkola, bo jakoś tak, choć obrażona, to intuicja wymruczała, żebym nie powiększała tej katastrofy.
Multimedialna wystawa van Gogha.
Fanką Vincenta zasadniczo nie jestem, na okoliczność, że jakby Theo przestał za niego rachunki płacić i artysta musiałby się zabrać do roboty, to może i by się mu główka poprawiła. Ale to poza sporem.
Multimedialna wystawa…
Wyobraź sobie:
wchodzisz do wielkiej sali. Zaciemnionej. Po ścianach “spływają” powiększone, czasem przemieszane obrazy van Gogha. Na środku podwieszony płaski kawałek architektury mniejszej, gdzie wyświetlane są skrócone, połowiczne i zasadniczo niepełne informacje o biografii van Gogha. W tle jakiś smętny aktor odczytuje fragmenty smętnych listów Vincenta do Theo.
I tak w kółko. Bez ładu i składu. Listy nie są połączone z tym, co widzimy, notki biograficzne też sobie hasają. Na szczęście są pufy, a nawet takie większe, prawie leżaki.
Dlaczego, u licha, ta wystawa zrobiła taką furorę? Żeby tam jakieś medytacje odprawiali, mantry śpiewali, ale nie. Żeby coś ciekawego, coś nowego w biografii… No wiem, że trudno coś nowego odkryć, ale… cokolwiek? Spadające płatki na obrazie kwiatów to jakby trochę mało.
Komu się podobało? Cóż. Wszystkim, którzy machnęli dobie selfiaczka, nagrali padanie płatków czy śniegu. Nie mój styl. Nie polecam. Widocznie mam inne podejście. Inną wiedzę. No i selfiaczki wciąż mi nie wychodzą.



Mi selfiaczki też nie wychodzą!
LikeLike
Załóżmy klub “Nie Dla Selfiaczków”… na wzór Klubu Pierwszych Żon 😉
LikeLike
Jestem za 🙂
LikeLiked by 1 person
Wystawy nie oglądałam, ale faktycznie recenzje były pochwalne. Patrzę, gdyż pierwszy raz oglądam wystawę na siedząco 🙂
Zasyłam serdeczności
LikeLike
Hmm jakoś tak ubogo. Może jakieś słońca wiszące, szum drzew i niebo vangogowskie tuż nad głową, że o słonecznikach dla odwiedzających nie wspomnę 😉
LikeLike
To nawet nie do końca wygląda na wystawę dzieł van Gogha. Raczej wygląda na jakiś kolaż modern art.
LikeLike
Bo tak to było. Projekcja leciała na ścianach, padały płatki, świeciły latarnie… jak kalejdoskop dla dzieci…
LikeLike
Cóż, nie zachęcasz, choć twórczość Van Gogha bardzo lubię. I nawet mam plan, że jak skończę Baby Yodę, to właśnie z diamencików kupię sobie jakąś jego replikę. I może jednak na tym zakończę jego wielbienie? 😉
LikeLike
55 PLN za postanie w sali, gdzie na ścianach lecą projekcje? Masz ochotę na takie wielbienie? Bo jak wielbisz, to bigrafię znasz na wyrywki. Nie dowiesz się nic.
LikeLike
To nie, to szkoda kasy.
LikeLike
Targają mną jakieś takie brzydkie uczucia, że DZISIAJ SAM OBRAZ ubrany tylko w kolorowy zamysł artysty – TO ZA MAŁO. Trzeba uatrakcyjnić, “upiększyć”, a może i dodać efekty specjalne, bo odbiór rzeczy jakie są – nie wystarcza. Techniki multimedialne przecież!
LikeLike
Mam to samo, ale jeszcze walczę ze swym zniechęceniem. Takie farbowanie siwulców i emocji. Niiieee, nie jestem siwa, farba jeszcze daje rade, niieee, nie jestem sprzed potopu, jeszcze próbuję się dostosować i chadzam na wystawy… już chyba niedługo starczy mi samozaparcia.
LikeLiked by 1 person
Założę się, że masz w sobie pokłady siły.
LikeLike
Komercja plus Van Gogh. Nic gorszego.
LikeLike
Vincenta aż tak nie kocham, zasadniczo mnie nie bolało. Mogło być gorzej- Pisarro, albo Goya… rany, widzisz koszmary Goi spływające po ścianach? Ber, to Si może przyśnić.
LikeLike
Ej, no, Goya nie taki ostatni… Ale efektu Beksińskiego byłabym ciekawa. Bo gdyby puszczono takiego Garego Andrew Clarke’a to bez kaftana nikt by sali nie opuścił.😂
LikeLike
Goya bardzo nie ostatni, ale jego koszmary nad wyraz realistyczne, to weź to ożyw i rzuć na ściany w ogromnym pomieszczeniu. …
LikeLiked by 1 person