różnice kulturowe x 2

Niech ja już mam to za sobą.

Mario Levi – Turek “Stambuł był baśnią” i “Gdzie byliście, gdy zapadała ciemność?”

“Stambuł” był tłumaczony bezpośrednio z tureckiego, nazwiska tłumacza nie pamiętam i nie chcę pamiętać. Mam wrażenie, że tłumacz ów nie znał języka polskiego. Bo nie wierzę, by sama książka była aż tak koszmarna. Powtórzenia słów, wyrazów, zdania podrzędnie, nadrzędnie złożone, a składane tak długo, że czytelnik gubił nie tylko podmiot i orzeczenie ale także resztki sensu i sympatii. Ani jednej sympatycznej postaci, ani jednej historii pozytywnej. Wszyscy wypędzani, wyganiani, zapomniani, oszukani, dramat w Andach i szczeżuja. NIE polecam. Nie wierzę, by polski czytelnik się przedarł przez te miazmaty. “Ciemność” z kolei składna fabularnie, językowo trochę kuleje, ale tylko trochę. Tłumaczenie z niemieckiego. NIE polecam. Z powodów ‘szowinistycznych’. Uważam za bezczelność drukowanie takich pomysłów [uwaga, spoiler!] Jeśli kobieta wpadła w katatonię czy stupor, generalnie ciężką chorobę psychiczną po torturach – to wydanie jej pod opiekę człowieka, który spowodował te tortury, po tym, jak stan jej się poprawił – to jest jakieś kosmiczne nieporozumienie. Nie był katem, ale też nie był jej bratem, ojcem, członkiem rodziny, nie był mężem. A mimo tego wypisują kobietę ze szpitala i oddają pod opiekę idiocie, który bohatersko odmówił zeznań, choć na jego oczach torturowano kobietę, z którą sypiał. Bo nie byli małżeństwem. Łączyły ich ideały. Nie neguję, mógł nie wsypać innych mimo tortur swoich czy swej kobiety. Ale jakim prawem po 20 latach szpital ją oddał temu człowiekowi? Jak bezczelnym trzeba być, by tę kobietę zabrać do swego domu po takich przeżyciach? Konkluzja: NIE.

“Bum!” Mo Yan. Nie. Nie. Bełkot. Początkowo tylko zdenerwowanie, jak bezwzględni potrafią być rzeźnicy, tłoczący mięso wodą i formaldehydami dla większego zarobku, potem moje wrażenia zdecydowanie przekształciły się w coś bliskiego obrzydzeniu. Jakaś chora obsesja opowiadającego – nie na tle mięsa, to jeszcze można zrozumieć – ale w stosunku do sołtysa. Dziwne i dziwaczne wizje, opisy, przeplatające się linie czasowe – a wszystko dążące dokładnie donikąd. Brak rozwiązania, wyjaśnienia, konkluzji. Może autor się obudził i zawstydził, może mu się kontakt z dostawcą substancji zerwał nagle. Wiem, że autor dostał literackiego Nobla. Co mnie tylko utwierdza w postanowieniu kierowania się Nike, Kościelskich lub Pulitzera – w ostateczności kolorem okładki. Byle nie nobel.

Wyrzuciłam to z siebie. Uf.

2 thoughts on “różnice kulturowe x 2

  1. Wiele zależy od umiejętności tłumacza, ale czasami oryginał jest tak napisany, że bez popadania w “nad gadulstwo” nie sposób przestawić danego utworu. To taka luźna uwaga.

    Like

    1. Może być tak, że w tureckim takie powtarzanie jest ładne – ale po polsku brzmi, jakby autor miał mały zasób słów. Zła jestem, bo zwykle jednak dobrze dobieram książki, a tu taka porażka czytelnicza. Sama wybrałam, bez podpowiedzi i męczyłam się jak nigdy dotąd.

      Like

Leave a comment