Taką Historię pisaną z wielkiej litery… Czy chodzi o Elżbietę I, która poza umiejętnym rządzeniem imperium pokazała figę doradcom i nigdy nie wyszła za mąż? [nie, monarchia od tego nie ucierpiała, brak dziedzica z krwi nikomu nie przeszkadzał]… Czy może chodzi o Katarzynę Wielką, która wręcz przeciwnie, bałagan w państwie zrobiła totalny, sypiała z kim chciała…
Dość zagadek – chodzi o panią Helen Rappaport i jej “Cztery siostry. Utracony świat ostatnich księżniczek z rodu Romanowów” …jakby to ująć… No biedna caryca, nie mówiła językiem poddanych, czyli ani po rosyjsku, jak plebs, ani po francusku, jak arystokracja… oh, zaraz, Katarzyna też nie mówiła! I też była Niemką! Uwaga, też miała męża safandułę… Wielkie Księżne były takimi cudownymi dziećmi, Wielka Księżna Olga rzuciła przez okno karocy swoją lalkę jakiejś płaczącej wieśniaczce, a miała wtedy cztery latka… Zdradzę nie-posiadaczom dzieci sekret – póki małe dzielą się wszystkim, bo nie mają pojęcia własności. Serio. Abstrakcyjne myślenie przychodzi z wiekiem. Małe Wielkie Księżniczki były takie słodkie, takie prostolinijne… jak wyżej – dzieci nie kłamią do pewnego wieku, bo nie potrafią.
Tej książki nie da się czytać. Jest napisana nudnym, upierdliwym stylem. Podkreślanie roli carycy i jej charakteru dla upadku caratu… czułam się, jakby mi kto wmawiał, że Rewolucja Francuska wydarzyła się z powodu bon motu Marii Antoniny o ciasteczkach.
Owszem, autorka wie, o czym pisze, dokonała kwerendy prawdziwej, nie tylko internetowej. Owszem, historyczne ciekawostki się pojawiają…ale są właśnie jak motyle, krótkotrwałe. Tylko dla miłośników tego fragmentu historii. Ale przecież miłośnicy wszystko to już dawno znają.
Taki mroczny ten motyl, trochę jak od mistrza Beksińskiego… Może to cykada?
LikeLike
a nie znam tej książki!
LikeLike
Kiedy wykształcony, biały człowiek bierze się za pisanie o Wschodzie… Pojawiają się kwiatki… autorka absolutnie serio cytuje ludzi, którzy na własnej oczy widzieli na Syberii znachorów i zamawiaczy, co ból zęba potrafili leczyć i ten ból już nigdy nie wracał… Więc tego… Wiem, że to prawda. A nawet mogę tej autorce wyjaśnić, jak to było robione. Ale nie wiem, czy odważyłaby się poddać takim zabiegom. Bo w tym kawałku świata jeszcze niedawno żyli ludzie, którzy wrócili z Syberii i zdążyli się podzielić wiedzą.
LikeLike
Mąż carycy safandułą, to doprawdy eufemizm.
Może i nie kłamią, ale czterolatki mają poczucie własności.
Eee…To nie od tych ciastek się zaczęła?! Okłamali mnie w podstawówce. 😦 🤔
LikeLike
Biorąc pod uwagę, jak obrzydliwe jest pieczywo francuskie, to bez różnicy, ciastka, czy chleb, jednako smakuje jak papier. W podstawówce dużo kłamali. A potem jeszcze więcej 😉
LikeLike